czwartek, 30 maja 2013

Rozdział XXX

Po mieszkaniu rozległ się energiczny huk otwierających się drzwi. Dziewczyny właśnie wróciły z pracy zmęczone, a jedna z nich wyjątkowo niezadowolona.
- Nie mam zamiaru nigdzie jechać! – Elizabeth rzuciła torbę na kanapę, a zaraz i ona się na niej znalazła. Skrzyżowała ramiona na piersi, fukając pod nosem jak małe dziecko. – Zostaje w domu.
Brunetka stanęła nad kuzynką, miażdżąc ją wrogim spojrzeniem spojrzeniem. Jeszcze kilkanaście minut temu miała wspaniały humor, ale jak tylko spotkała Ellie, po drodze do domu, która powiedziała jej, że nigdzie jutro z nią nie wylatuje, miała największą ochotę ją zadźgać widelcem.
- Zachowujesz się jak dziecko. – pozbierała porzucane gazety ze stolika i położyła je na półkę. – Pani Colgan zgodziła się, abyś napisała ten głupi test w innym terminie, więc już mi się nie wywiniesz. Jak będzie trzeba to cię sama spakuję i wrzucę do tego samolotu!
Elizabeth odwróciła się na kanapie, chowając twarz w poduszkę.
- Po co mam tam jechać?! – spytała niewyraźnie, wiercąc się w miejscu. – Ty będziesz zajęta Zayn’em, więc co ja będę tam sama robić?
- Będziesz naprawiać to co ostatnio w twoim życiu nie jest w najlepszym stanie. – wytłumaczyła, próbując nieco opanować sytuację, którą rankiem zostawiły w mieszkaniu.
- W moim życiu wszystko jest tak jak powinno. – odparła, podnosząc się. Ruszyła w kierunku drewnianych drzwi do swojego pokoju.
Nienawidziła tych momentów, kiedy musiała przeprowadzać z Wiewiórką poważne rozmowy, ale to chyba jest jedno z jej zajęć – sklejać  ją w całość. W końcu była jej starszą siostrą cioteczną, musiała jej pomagać. Naprowadzać ją na tą dobrą stronę, pokazywać jej co jest dla niej najlepsze.
Westchnęła cicho, odłożyła szklankę, którą trzymała w dłoni i ruszyła w stronę pokoju kuzynki.
- Wiesz, ja też potrafię udawać, że wszystko jest ok. – powiedziała, wchodząc do pomieszczenia.
- Ja nie udaje.
Usiadła koło niej na łóżku i przyciągnęła ją do siebie, aby położyła jej głowę na kolanach. Uśmiechnęła się lekko, gdy tak zrobiła. Była niczym maleńkie dziecko – takie słodkie.
- Zbyt długo cię znam, kochana. – odgarnęła jej włosy z czoła, przyglądając się jak Wiewióreczka unika jej wzroku, aby nie ukazać swojego bólu, który kumuluje jej się w oczach. – Jak zostaniesz tutaj, to będziesz musiała siedzieć z Andrewem, który będzie kazał ci co kilkanaście minut dzwonić do Zayna, aby zapytać się, co tam u niego. – zaśmiała się, wspominając obsesje Andrewa na punkcie jej chłopaka. – A co gorsze, zostaniesz tutaj sama, bo Andrew będzie z Erickiem. – A tak, to przynajmniej spotkasz się z Liamem. – widząc jak kuzynka otwiera usta, aby powiedzieć, że wcale tego nie chce, więc kontynuowała. – Przyda ci się to, wyjaśnicie kilka rzeczy, a on naprawdę tego chce, Elizabeth. Udając taką niedostępną, doprowadzisz do tego, że jako stara babcia nie będziesz z twoim Liamusiem, nie będziecie mieli gromadki wspaniałych dzieci, nie będziecie się bzykać całymi dniami i nocami.. będziesz stara, pomarszczona, z kotami. – pogroziła jej palcem.
- Ale.. - Black próbowała powiedzieć coś dość dobrego, ale nie znalazła nic takiego. - Oh.. no dobra, ale będziemy w innych hotelu, dobrze? Najlepiej w takim, który jest w samym centrum Nowego Jorku. Nie obchodzi mnie to, że wydamy na niego fortunę..
Lucy wydała z siebie cichy chichot, z uśmiechem pełnym zadowolenia.
- Dobrze, ale masz nie uciekać przed nim. - pogroziła jej palcem. - Bo wiem, że jesteś do tego zdolna.

- Proszę zapiąć pasy, za chwilę lądujemy. - z głośników odbiegł kobiecy głos stewardessy.
Dziewczyny postąpiły zgodnie z wskazówkami jakie im podano i czekały, aż samolot znajdzie się na lotnisku.
- Nowy Jork.. - Lucy uśmiechnęła się relaksująco, przeciągając się na siedzeniu. - Byłaś tutaj kiedyś? - przeniosła wzrok z okienka, na którym było widać te piękne miasto z lotu ptaka, na kuzynkę, która w ogóle nie kontaktowała się ze światem. - Elizabeth?
Potrząsnęła głową, spoglądając na brunetkę, która miała niepewny uśmiech na twarzy.
- T-tak? - spytała po chwili.
- Pytałam się, czy byłaś tu kiedyś.. - powtórzyła, czekając na odpowiedź.
- Nie, nie byłam. - zaśmiała się cicho. - Liam, kiedyś proponował mi, abym tu z nim przyjechała. Sądzi, że Nowy Jork to niesamowite miasto..
Jedna z stewardessek przeszła obok upewniając się, czy wszyscy pasażerowie mają zapięte pasy, powiedziała coś i zaraz poszła dalej.
- Bo takie jest. 
Po kilkunastu minutach dziewczyny znalazły się już w budynku lotniska, gdzie ludzie chodzili pośpiesznym krokiem, ciągając za sobą na kółkach walizki, pilnując pilnie dzieci, czy grzebiąc w torebkach.
- Lucy? - zawołał niski, męski głos. - Lucy?!
Brunetka odwróciła się słysząc jak ktoś wymawia jej imię. Wysoki, umięśniony mężczyzna podążał za nimi, z lekkim, prawie niezauważalnym uśmiechem na twarzy.
- Charles! - uśmiechnęła się szeroko, widząc ochroniarza Zayna idącego w jej stronę. - Jak się tu znalazłeś?
Podszedł do nich i mimo ich protestów wziął ich wózek z bagażami i pchał go, podążając razem z dziewczynami do wyjścia.
- Pewien knypek poprosił mnie, aby zadbał o wasze bezpieczeństwo. - zaśmiał się, spoglądając na swoje towarzyszki. - Chodźcie samochód już czeka..


____________________________________________________________________

Długa przerwa, ale rozdział jest. Minęło równe dwa tygodnie, to chyba najdłuższa z przerw.. Jedną z części rozdziału napisałam kilka dni temu, a dzisiaj go dokończyłam. Jestem zdziwiona, ale pewien film zachęcił mnie do pisania, za co bardzo dziękuję. Zapewne niebawem Was zdziwię, ale taka kolej rzeczy.
Rozdział przyznam - niezbyt interesujący, ale czasami muszą takie być. W następnym znajdzie się więcej emocji, ja też pewnie przy nim dużo ich zużyję {czytaj: będę płakać, będę piszczeć...}. Mam nadzieję, że Wam się nie nudzę, chodź to jest bardzo prawdopodobne :/
Nie będę Was zanudzać..
Dziękuję każdemu za wsparcie, komentowanie i miłość.. Ninja.

PS. Co za mordki! 



8 komentarzy:

  1. No w końcu się zgodziła ! :D
    Czekam, czekam, czekam :D
    Rozdział jak ZAWSZE świetny :)
    Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się troszkę szybciej :)
    Życzę DUUUUUŻO weny :*
    Twoja Marzena ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewien knypek, hę? XDD
    hahaha, o mamo XD
    rqwasedfghjk, Elizabeth masz się wziąć w garść, pogadać z Liamem i odbębnić seks na pogodzenie :D
    wesdcfvghbj
    no i Lucy, też musi odbębnić seks. ale na przywitanie XDD nie no, za mało czasu na 2x. wiem, wiem...
    :D
    lubię Charles'a. jest taki miły i taki pocieszny XD
    ten cały komentarz nie ma sensu, bo jestem jakaś rozkojarzona..
    a i jeszcze ten Nowy Jork! grgrgr. też tam chcę. co ja tam gadam? przecież tam polecimy... cholerka, zwiedzimy cały świat! :DD

    OdpowiedzUsuń
  3. boski <3 chce nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER! :D
    czekam na kolejny i nie mogę się doczekać, mam nadzieje, że będzie meega! :)
    + nie przestawaj pisać! xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to opowiadanie ♥
    eM .

    OdpowiedzUsuń
  6. umc, umc, umc.
    to ja. xD
    lol -.-'

    hahahhha, myślałam że padnę jak przeczytałam mysli Lucy XD
    haha, widelcem? serio ? xD
    zbrodnia doskonała xD

    ugh ! no wreszcie Lucy namówiła Ellie żeby poleciała... do jasnej ciasnej, cholernie uparta jestes panno Black !

    och ! niech się wreszcie pogodzą z Liam'em!
    błagaaaaaam!

    no błaaaaaaaaaaaaaaaaagam!

    Knypek? o jejusiu !
    *_*

    o nie! emocjonalny rozdział?
    płakać? piszczeć ?
    umre.
    to zapewne tez będę ryczec.
    ale co się stanie!?
    zgon.
    depresja.
    to Twoja wina!

    szybko następny proszę!

    i twarzyczki ! *__________*
    fgjshdflghsldkfg



    taka tam Dziwna Anonimowa. xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak długo czekałam ale było warto:) teraz spotka się z Liamem padną sobie w ramiona i będą się kochać:p hahaha taka moja fantazja na temat xd

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinie, Kocham Cię ♥