poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział XVIII

Hałas z dołu obudził Lucy. Dziewczyna lekko przetarła dłońmi oczy i spojrzała na zegarek, który wskazywał 4.29 Am. Upewniła się, że Zayn śpi i delikatnie odsuwając kołdrę zeskoczyła z łóżka. Wyszła cicho z pokoju i po schodach zeszła na dół, gdzie nikt nie miał pokoju. Na końcu korytarza zobaczyła uchylone drzwi od łazienki, ruszyła w ich stronę i usłyszała czyjś chichot. Chwyciła za klamkę i zamarła w bezruchu.
- Lucy! – krzyknął Louis i szybko chwytając za ręcznik podał go Harry’emu i sam owinął się szczelnie drugim, zielonym ręcznikiem.
Dziewczyna uniosła brwi pytająco i zakładając dłonie na piersi, patrzała jak oboje wychodzą z pod prysznica. Louis zamknął za nią drzwi i oboje zmierzyli ją wzrokiem.
- To nie tak jak wygląda.. – głos Louis’ego zadrżał.
- Przecież właśnie widziałam, jak pieprzyłeś Harry’ego pod prysznicem! – krzyknęła zniżając tylko ton głos przy przekleństwie.
- Ciszej! – Harry złapał ją za ramię. – Wszystkich obudzisz.
- Nigdy nie przypuszczałam, że wy, no wiecie… Nie przeszkadza mi to, absolutnie! – uśmiechnęła się, ale po chwili jej uśmiech zbladł. – Louis, a co z Eleanor?
Chłopak przetarł twarz dłońmi i westchnął, Harry objął go ramionami i mocno do siebie przytulił.
- Nikt nie może się dowiedzieć, Lucy. – odezwał się brunet i pogłaskał szatyna po głowie. – Obiecaj nam, ze nikomu nie powiesz.
Dziewczyna spojrzała na nich i spuściła głowę.
- Chłopcy, ja…
- Błagam cię, Lucy. Nie jesteśmy gotowi. – spojrzała w zaczerwienione oczy Lou.
Westchnęła i rozejrzała się wokół, zobaczyła zużytą prezerwatywę w koszu i skrzywiła się.
- Po pierwsze: Jak ktoś ma się o was nie dowiedzieć, gdy pozostawiacie za sobą ślady? – wyciągnęła z kosza cały worek i szczelnie go zawiązała, drugi raz nie zaglądając do środka. – Po drugie: obiecuję. – para się uśmiechnęła. – Nikomu nic nie powiem, dopóki nikt nie będzie pytać. Nie potrafię kłamać.
- Dziękuję, Lucy. – Louis ją objął i ucałował lekko w policzek.
Wyszedł uśmiechnięty z łazienki, zostawiając Lucy samą z Harry’m.
- Harry… - odezwała się trochę zakłopotana, chłopak uniósł na nią wzrok i zobaczyła jego zasmucone zielone tęczówki. – Czy tobie to na pewno pasuje?
- Pragnę, aby tylko Louis był szczęśliwy. – powiedział i wyszedł, zostawiając dziewczynę z całkowitym mętlikiem w głowie.


Dziewczyna usiadła na kanapę i włączyła telewizor, wiszący na ścianie. Napiła się gorącej czekolady i przełączyła program, ponieważ na tym nie leciało nic ciekawego. Spojrzała w stronę schodów, po których zbiegł Harry, a za nim Louis.
-Idziesz z nami na stok? - Spytał z uśmiechem Styles.
-Nie chce mi się. - Zaśmiała się cicho, wiercąc się na kanapie. - Wszyscy idziecie? - Spytała z ciekawości.
-Yhym. - Mruknął, ubierając na siebie kurtkę.
Elizabeth podskoczyła, słysząc jak ktoś spada po schodach. To Horan, wymachujący rękoma, ale na szczęście nie spadał, tylko szybko zbiegł.
-Robaki masz w gaciach, czy co? - Zayn wolnym krokiem schodził za nim, trzymając za rękę Lucy.
-Nie. - Spojrzał na niego wrogim wzrokiem. - Idziesz kochanie? - Uśmiechnął się słodko do Wiewiórki.
-Nea. - Powiedziała przy kubku, po czym się z niego napiła.
Blondynek cicho się zaśmiał i usiadł na krańcu kanapy.
-Żałuj. Później idziemy do baru. - Wyjaśnił z uśmiechem, patrząc na przyjaciółkę. - Liam! - Krzyknął, kierując się w stronę holu, po swoją kurtkę.
Payne zaraz pojawił się w salonie, spojrzał na Ellie, która nawet go nie zauważyła, i wrócił wzrokiem do reszty przyjaciół.
-Ja też zostanę. - Oznajmił z lekkim uśmiechem, który próbował ukryć, co niezbyt mu wychodziło.
Skierował się w stronę kuchni, po coś na ząb. Kiedy każdy już wyszedł z domku, Black naciągnęła na siebie koc i powierciła się trochę, z niecierpliwością. Liam usiadł koło niej, uśmiechnął się, patrząc na nią. Kręciło go, kiedy udawała, że nie zwraca na niego uwagi. Była wtedy taka seksowna.
-Chcesz? - Podsunął jej pełną miskę z chipsami, które kupił Louis.
-Nie. - Odpowiedziała od razu, nawet nie spoglądając, czym ją częstował.
-Czemu? Przecież lubisz cebulkowo-serowe.
-Bo.. nie chcę nic od Ciebie. - zerknęła na niego, wymuszając uśmiech. Zmieniła kanał, dalej patrząc w telewizje.
Blondyn odłożył miskę, na stolik przed nimi, wyraźnie zły, zdenerwowany.
-Przepraszam - zaczął, odwrócony plecami do niej, wpatrując się tępo w obraz, wiszący na ścianie, przed nim. - Przepraszam, jeśli tak bardzo uraziłem Cię tym pocałunkiem. Po prostu myślałem..
Nie zdążył dokończyć, przerwała mu.
-Co myślałeś? - stanęła za nim, wpatrując się w jego umięśnione plecy, zasłonięte ciemną koszulką.
-Że kochasz mnie, tak samo mocno jak ja Ciebie. - Powiedział cicho.
Wstrzymała oddech, słysząc jego słowa. Wiedziała, że coś do niej czuje, ale nigdy nie sądziła, że to jej powie, na pewno nie w takich okolicznościach. Odetchnęła głośno i głęboko.
-Ale to i tak nie ma już sensu. - Zaśmiał się kpiąco. - Przecież i tak mną gardzisz.
-Liam.. - Szepnęła, dalej stojąc za nim. - A co jeśli ma? - Niepewnie położyła dłoń na jego ramieniu. - Co jeśli kocham Cię.. nawet mocniej niż możesz to sobie wyobrazić? - Przełknęła gulę śliny, stojącą jej w gardle, lekko uśmiechając się.
Odwrócił się w jej stronę, spoglądając na nią z zastanowieniem.
-Po prostu następnym razem nie całuj mnie tak z zaskoczenia, i nie, kiedy jestem zła, bardzo zła. - Wyjaśniła, robiąc krok, to przodu, tak, aby ich klatki piersiowe stykały się ze sobą. Podniosła głowę i uśmiechnęła się, patrząc w jego brązowe tęczówki. - Chodź wiesz, co.. - stanęła na palcach - Wtedy też możesz mnie całować.
Odwzajemnił jej uśmiech i złączył ich wargi. Delikatnie, czule, całując jej usta.

Usta przy ustach.

Próbowała jeszcze bardziej stanąć na palcach, aby mieć lepszy dostęp do jego warg, ale to nie było możliwe, ona była za niska, a on za wysoki. Schylił nieco głowę, aby było im wygodniej, dalej całując jej usta. Z czasem, przekształciły się w bardziej namiętne. Wsunął język pomiędzy jej wargi, jego i jej ocierały się o siebie, przez co zrobiło się jeszcze bardziej gorąco.
Zacisnęła pięść na jego koszulce, drugą dłoń kładąc na jego ramieniu. Jego dłoń pobłądziła w stronę jej pośladków, ścisnął je lekko i podniósł ją, tak, że oplatała go teraz udami w pasie. Oparł ją o ścianę, odgarniając włosy z szyi. Pocałował ją mocno, a w pocałunku mógł pokazać jak bardzo jej pragnie.. kocha.
Wsunął zimną dłoń pod jej koszulkę, jadąc nią w górę, po jej nagim ciele. Ich pocałunki z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej zachłanne, przelewające się erotyzmem.
-Liam.. - Jęknęła pod wpływem jego ust.
Zacisnęła pięść na jego koszulce, wbijając plecy w ścianę, kiedy wargi przeniósł na jej szyję, dekolt. Jej jęk wywołał u niego uśmiech satysfakcji.
-Liam.. - powtórzyła, chcąc powiedzieć coś więcej. Odchyliła głowę do tyłu, oddychając ciężko.
Potarł nosem o jej szyję, przy czym musnął ją ustami, dając znak, aby kontynuowała.
-..bo jeszcze ktoś wejdzie. - Pisnęła, kiedy ścisnął jej pierś.
-Nikt nie wejdzie. - Uspokajał ją, dłonią jeżdżąc po jej nagich plecach, zasysając skórkę na jej szyi.
-A jak wejdą? - Mruknęła, lekko zachrypniętym głosem.
Westchnął cicho, podnosząc głowę, z lekkim uśmiechem patrząc na nią.
-Nie mogę possać mojej dziewczyny? - Cmoknął ją za uchem, po czym złożył na jej ustach gorący pocałunek.
Wplotła palce w jego włosy, nie chcąc, aby się od niej odsuwał.
-Możesz.. - zaśmiała się cicho - Ale wiesz.. możesz ssać też inne części mojego ciała. - Na jej twarzy zagościł chytry uśmieszek, przejeżdżając kciukiem po jego ustach, w których miała największą ochotę się zatopić. - Ale jak ktoś wejdzie, to nie tylko ty będziesz je podziwiał. - Spojrzała w jego ciemne oczy.
Ścisnął jej tyłek i przekręcił ją tak, że leżała mu w ramionach.
-Dzisiaj umrę. - Powiedziała, kiedy wchodził po schodach.
Rzucił jej pytające spojrzenie, a widząc jak się uśmiecha, na jego twarzy również pojawił się uśmiech - ten uwodzący, którego używał tylko w jej towarzystwie. Położył ją na łóżku, nachylając się nad nią. Położyła dłoń na jego karku, przyciągając jego twarz do swojej. Wsunął język do jej ust, sprawiając, że pocałunek stał się bardziej pikantniejszy.
-Czemu? - Spytał, po czym znowu złączył ich usta.
Uśmiechnęła się zarzucając na niego nogę, w chwili nieuwagi chłopaka przekręcił się, tak, że teraz to ona była na górze. Usiadła na jego kroczu, uśmiechając się do niego.
-Dwadzieścia sześć mnie wymęczy. - Zaśmiała się cicho, pocierając pośladkami o jego nabrzmiałego członka, który stał się jeszcze bardziej sztywny.
Również się zaśmiał i przekręcił się, górując nad nią. Zrzucił z siebie bluzkę i pocałował ją.
-Skąd wiesz, że dwadzieścia sześć? - Uśmiechnął się zadziornie, cmokając ją w usta. Raz. Drugi. Trzeci.. nie mogąc oprzeć się jej wargom, pogłębił pocałunek, podwijając jej bluzkę, na, co pozwalała. - Czyżbyś mierzyła, kiedy spałem?
Zaśmiała się cicho, patrząc na niego.
-Niee.. - zachichotała. - Chodź to dobry pomysł.. - Uśmiechnęła się szeroko.
Po raz kolejny się przekręcili, dziewczyna podnosiła się lekko, a ich usta dalej były złączone w pocałunku. Siedziała na nim okrakiem, zarzucając na jego szyję ręce, kiedy już siedzieli. Wsunął dłoń pomiędzy ich ciała, przejechał nią po jej brzuchu, zahaczając opuszkami palców o dżinsy. Odpiął guzik u jej spodni i podwinął jej bluzkę, po czym jego zachłanne dłonie powędrowały w stronę jej piersi. Ścisnął je lekko, na co dziewczyna jęknęła.
-Liam.. - Mruknęła zachrypniętym głosem. - Nie dręcz mnie. - Wyjaśniła, chcąc, jeszcze bliższego spotkania.
On obdarowywał jej piersi i brzuch pocałunkami, wywołując u niej jeszcze większe pragnienie. Było jej tak przyjemnie czując na sobie jego usta, ale teraz miała ochotę na inną część jego ciała. Pocałowała go mocno, przejeżdżając palcami po jego torsie, na którym mięśnie były wyjątkowo napięte. Oderwała się od jego ust, aby zrzucić z siebie luźną bluzkę. Przyglądał jej się uważnie, z pasją, zainteresowaniem - jak wstaje i zsuwa ze swych bioder spodnie, pozostając tylko w bieliźnie. Spojrzała na niego z uśmiechem, stojąc na łóżku. On również postanowił zdjąć dolną część garderoby. Jednym mignięciem oka pozostał tylko w czarnych bokserkach, które idealnie podkreślały jego wzwód. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie, aby usiadła mu na udach. Uśmiechnął się, kiedy oplotła go nogami.
-Kocham Cię, Elizabeth. - Po raz pierwszy powiedział jej to wprost, pocałował ją mocno.
Rozchyliła lekko usta, a on wsunął w nią język, delikatnie, ale stanowczo pocierając o jej.
-Ja Ciebie też. - Uśmiechnęła się, patrząc mu w oczy.
Ich niestabilne oddechy łączyły się ze sobą. Wplątała palce w jego włosy. Przyciągając jego twarz do swojej, łączący tym swoje usta z jego. Jego dłoń powędrowała na plecy dziewczyny, w stronę zapięcia stanika. Odpiął go, zdjął z niej i rzucił na podłogę. Poczuł jej piersi na swoim torsie, jak twardnieją jej sutki, pocierając się o niego.

Ciało przy ciele.

Uniosła się lekko, wsuwając palce pod gumkę od jego bokserek. Chwyciła jego nabrzmiałego członka i wyjęła z nich. Przysunęła się jeszcze bliżej Payne'a, aby czuć jego męskość, która naciska na jej podbrzusze i brzuch. Był gruby i duży.. bardzo duży.
Jeździł dłońmi po jej nagich plecach, zjechał nieco niżej, włożył pod jej majtki i ścisnął pośladki, wywołując u niej jęk rozkoszy. Podniósł lekko Elizabeth, zsuwając z niej bieliznę.
Zrzucili ją z siebie, pozostając dzięki temu całkowicie nagą parą. Powrócili do wcześniejszej pozycji, ujęła jego członka w dłoń, jeżdżąc opuszkami palców po jego końcu. Podparła się rękoma i podniosła się, po czym wsunęła jego członka w siebie.
Liam mruknął coś pod nosem, zatapiając się w niej, ujął jej twarz w dłonie i pocałował ją namiętnie. Jej biodra unosiły się i opadały, w rytmicznych ruchach, co sprawiało przyjemność obydwojgu.
Trzymał ją w talii, aby nie straciła równowagi. Pojękiwali z rozkoszy, przy napływie nadchodzącego orgazmu.
-Liam.. - wydyszała, kiedy wtulił twarz w jej szyję, a ona krzyknęła u szczytu. Złożył pocałunek na jej ustach, stłumiając kolejny krzyk. Kiedy poczuła jak wypełnia ją jego nasienie, zeszła z niego, rzucając się na łóżko. Nasunęła na siebie białą pościel, dysząc ciężko. Odchylił się do tyłu, kładąc się koło niej, tak, aby położyła głowę na jego torsie, przytulił ją do siebie, cmoknął ją w głowę, po czym wsadził kosmyk włosów, który opadał jej na twarz, za ucho.


Drzwi od domku otworzyły się, do holu wleciało trochę śniegu przy podmuchu wiatru, a parter wypełniły śmiechy pijanych przyjaciół. Louis nieomal wywrócił się, ale Styles w odpowiednim czasie złapał go. Uśmiechnął się do niego, wynagradzając mu to.
-Mam ochotę wyruchać jakiś sernik.. - Oznajmił Horan, kierując się w stronę kuchni.
-Chodź kochanie.. - Powiedział Louis, nie kryjąc słodkich słówek, łapiąc Loczka za rękę. - My też musimy nad sobą popracować. - Chwiejnym krokiem ruszyli po schodach.
Na górze, zza rogu wyszła Elizabeth, na jej głowie panował chaos, spojrzała na przyjaciół, krzywiąc się.
Nachlani w trzy dupy,pomyślała śmiejąc się pod nosem na widok, potykającego się Louis'ego na schodach. Przeniosła wzrok nieco dalej i natrafiła na kuzynkę, opartą o kanapę, którą obcałowywał Zayn.
-Cześć.. - Mruknęła niepewnie, dalej się śmiejąc. - Sami ludzie miejący ochotę na seks..
-A nie mówiłem.. - Zaśmiał się Liam w samych bokserkach, stojąc za rogiem, tak, że przyjaciele na dole, go nie widzieli. - Pijani. Chodź.. - Pociągnął ją za rękę i lekko pocałował.
-Niall zauważy.. - wyjaśniła pomiędzy pocałunkami, - Że mnie nie ma.
Wsunął dłoń pod jej bluzkę, dalej ją całując.
-Niall, Niall ma Cię, na co dzień. - Zaśmiał się cicho, powracając do jej ust.
-Ale na noc do niego wracam..
_____________________________________________________

Tak, wiem. Stęskniliście się przez te 15 dni.. Ja za Wami też. Przepraszam, że nie dodałam wcześniej tego rozdziału, ale szczerze dzisiaj go skończyłam. Rozdział jest długi, więc chyba jakoś wam to wynagrodziłam.
Nie chcę pisać przed rozdziałem, że jest w nim treść +18, bo zepsułabym "zabawę" czytającym.
Następny rozdział, nie wiem kiedy się pojawi, jak na razie nie mam pomysłów, a ten tydzień mam zapełniony sprawdzianami, kartkówkami i innego typu rzeczami, więc przepraszam z góry.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał, oczywiście liczę na szczere komentarze, które zawsze mnie uszczęśliwiają. Musicie się przyzwyczaić: czytasz - komentujesz. To naprawdę wywołuję uśmiech u autora.

Dziękuję, kocham Was, Ninja.


piątek, 15 lutego 2013

Rozdział XVII



Lucy jeszcze raz zajrzała do pokoju i widząc mulata zapinając zamek od niebieskiej kurtki, uśmiechnęła się.
- Kochanie, wszyscy są już gotowi. – zaśmiała się cicho.
- I ja też. – cmoknął ją lekko w usta i wyszli razem z sypialni. Zeszli po schodach i wyszli z domku, zamykając go za sobą.
- Nareszcie. – powiedział Niall, biorąc Elizabeth pod ramię. – Chodź. – uśmiechnął się do niej i dał jej buziaka w policzek.
Liam przyglądał się im uważnie, każdemu ruchowi ciała Elizabeth, każdemu jej uśmiechowi, jej ustom…
- A to nie miało być tak…? – spytał zdezorientowany Louis, wskazując na Ellie i Liam’a, sugerując, że to oni powinni się całować.
Harry wzruszył tylko ramionami.
- Dlatego wolę być gejem. – powiedział żartem, uśmiechając się przy tym.
Poszli razem, w siódemkę na stok, wypożyczyli narty i wjechali na górę.
- Nie umiem jeździć na nartach. – Lucy nerwowo się zaśmiała i naciągnęła na głowę białą czapkę.
- Chodź. – Zayn złapał ją za rękę i powoli zaczął jechać.
- Jadę, jadę… - powtarzała z cichym śmiechem, patrząc pod nogi.
Harry i Tomlinson już dawno ich wyprzedzili, a Malik zapatrzony na dziewczynę, nie widział reszty świata.
- Odpychaj się. – polecił i puścił jej dłoń.
- Ej! – krzyknęła przestraszona.
- Odpychaj się. – powtórzył. Zrobiła tak jak kazał.
- Zayn… - powiedziała niepewnie, czując jak nabiera coraz większego rozpędu i traci całkowicie kontrolę nad nogami. – Zayn! – krzyknęła i zaczęła machać rękoma, aby się zatrzymać.
Malik patrzał jak jego dziewczyna znika za górką, i wtedy jadąc za nią, wyprzedził ją i złapał za rękę. Jej nogi rozjechały się, przez co oboje się zachwiali i wylądowali na śniegu. Lucy wylądowała pod chłopakiem i zaśmiała się, gdy spojrzała w jego równie roześmiane bursztynowe tęczówki. Poprawił jej białą czapkę i delikatnie musnął jej usta wargami.
- Jesteś cała? – spytał, z lekkim rozbawieniem na twarzy.
- Tak. – zaśmiała się cicho. – Tylko… Zayn, chyba ci… - zająkała się i stłumiła śmiech.
- Przepraszam. – zszedł z niej i pomógł jej wstać.
Strzepała z siebie śnieg i znowu wybuchła śmiechem. Jedynie co ją zabolało to pośladek, ale tylko, wtedy gdy wykonywała ruch. Spojrzała na Zayn’a i przegryzła wargę, aby nie roześmiać się.
- Co? – spytał, nie wiedząc co wywołało u niej rozbawienie.
- Jesteś w śniegu. – wskazała w okolicach małego wybrzuszenia na jego spodniach.
- To tylko śnieg. – wytłumaczył i strzepał go.
Lucy się roześmiała i rozejrzała dookoła, akurat koło nich jechał Liam. Dziewczyna zatrzymała go, chwytając go za kurtkę i uśmiechnęła się zalotnie patrząc w stronę swojego chłopaka.
- Idziemy do domu. Więc, nie musicie nas szukać. – oznajmiła i spojrzała na szatyna. – Elizabeth… - mruknęła i poruszyła znacząco brwiami. – Nie zachowujcie się jak dzieci. – powiedziała i chwyciła za rękę mulata, aby znowu się nie przewrócić.
- My idziemy. – powtórzył Zayn, a chłopak westchnął ciężko.
Szybko oddali sprzęt, który wcześniej wypożyczyli i wrócili w biegu do domku, śmiejąc się przy tym głośno. Ochroniarze zostali wraz z resztą ich przyjaciół na stoku, więc byli całkowicie sami. Lucy włożyła kluczyk do drzwi i przekręciła go, po czym nacisnęła na klamkę i popchnęła drzwi.
Oboje zrzucili z siebie kurtki i buty, brunetka spojrzała na niego pożądającym spojrzeniem i przyciągnęła go do siebie.
- Lucy, jesteś… - nim Zayn skończył, dziewczyna docisnęła wargi do jego ust.
- Jestem. – szepnęła mu w usta i chwytając go za dłoń, oboje wbiegli po schodach na górę.
Lucy weszli pierwsza i gdy upewniła się, że Zayn wszedł za nią, zamknęła drzwi i opierając się o nie zachęcająco poruszyła brwiami.
- Chodź tu, kocie. – zażądała i objęła mulata wokół szyi. Jego usta powoli zaczęły drążyć palącą jej skórę ścieżkę pocałunków wzdłuż jej szyi.
Z jej ust wydobył się jęk rozkoszy, a jego dłoń powędrowała na jej udo, które założyła mu na biodro. Przejechał lekko ręką po jej miękkiej skórze, a drugą rękę wsadził pod sweter i podrażnił jej rozgrzane ciało zimnymi palcami.
- Zayn. – wyszeptała i ścisnęła dłonie na materiale jego koszuli na plecach. – Dłużej nie wytrzymam.
- To dopiero początek. – szepnął i zagryzł płatek jej ucha, chwycił ją za pośladki, a ona oplotła mu nogi wokół bioder.
Wplotła palce między kosmyki jego czarnych włosów i złączyła ich usta w gorącym i długim pocałunku. Zayn ułożył ją delikatnie na łóżku, przenosząc dłonie na jej plecy i siadając na niej okrakiem chwycił za jej czarne spodnie i jednym ruchem pozbył się ich z jej nóg. Zobaczył żółte figi z kolorową kłódką na przedzie. Uśmiechnął się i przejechał po niej palcem.
- Gdzie masz do niej kluczyk? – spytał i zawisnął nad nią, tak, że ich twarze dzieliły tylko centymetry.
- Jest w twoich bokserkach. – na jej twarz wstąpił uśmiech. Przejechała dłonią po jego tatuażu nad obojczykiem i wyczuła pod palcami jak chłopak zadrżał. Patrzała na jego ciało, którym przylegał do niej i nie mogła uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Miała nadzieję, że to nie sen.
- Zajmę się tobą. – wyszeptał i zahaczył palcem o gumkę jej fig. Pomału zjechały na jej uda, a potem brunet rzucił je za siebie, tam, gdzie leżały jego spodnie i koszula.
Lucy patrzała jak jej chłopak pomału zjeżdża na dół, robiąc ścieżkę od jej pępka w dół. Ścisnęła satynową pościel między palcami, ignorując dziwne uczucie, że coś jest nie tak.
- Nie dzisiaj, Zayn. – powiedziała patrząc w jego karmelowe oczy. – Dzisiaj chcę się z tobą kochać. K.O.C.H.A.Ć. – przeliterowała i chłopak pomału wspiął się na nią. Przycisnął ją do pościeli, i wsadził rękę pod jej plecy. Gdy pozbył się jej czarnego, koronkowego stanika, ona chwyciła za jego granatowe bokserki i wtedy mogła ujrzeć go w całej okazałości.
- Jesteś piękny. – wymruczała z nutką zazdrości w głosie i wtedy dostrzegła gasnące płomienie w jego oczach.
- Nie. – pokręcił głową i odgarnął palcem kosmyk jej ciemnych włosów. – To ty jesteś piękna. Jesteś najpiękniejszą istotą na ziemi, jaką spotkałem. Jesteś moją gwiazdą. – ucałował ją w czubek nosa i usłyszał jej chichot.
- Kocham cię. – splotła palce u dłoni z jego.
- Ja ciebie też. – uśmiechnął się i schylił, aby skraść kolejny pocałunek. Wraz z momentem, gdy ich usta się złączył, wszedł w nią pomału. Z jej gardła wydobył się krzyk, a ich dłonie mocniej się ze sobą splotły.
Jej oczy zaszły mgłą, a on zanurzył się w niej całą długością. Jego usta zaczęły pieścić jej pierś, a jej paznokcie zaczęły coraz głębiej wbijać się w jego plecy.
Ich oddechy nie równomiernie się ze sobą wymijały, a szum krwi w ich uszach potęgował się. Zayn schylił się pragnąc, ponownie zatopić wargi w jej ustach, które nadal smakowały czekoladą. Wbił się w je i wyczuł jak jej ciało wije się pod nim. Zagryzł jej wargę i otarł się o nią zarostem.
Dziewczyna wygięła się w łuk, a jej ciałem wstrząsnął ogromny dreszcz. Po chwili cały pokój przeszył krzyk Zayn’a. Chłopak upadł na miejsce obok brunetki i spojrzał na nią, jak nierównomiernie oddycha a jej klatka piersiowa szybko podnosi się i opada. Z nim nie było lepiej… Pozwolił jej, aby położyła głowę na jego torsie i wplótł palce pomiędzy jej kosmyki włosów.
- Mamy mały problem, Zayn. – odezwała się i spojrzała na niego nieskazitelnie błękitnym spojrzeniem.
- Jaki?
- Jesteśmy w pokoju Harry’ego i Lou.

Parę godzin później.

W pomieszczeniu panował półmrok, na podłodze, przed kominkiem leżało kilka poduszek, a ogień palił się i dawał ciepło.
- Już! – krzyknęła Ellie, zapalając świeczki, które stały na stoliku.
Odłożyła zapałki i odwróciła się do tyłu, a widząc za sobą stojącego chłopaka, podskoczyła.
- Nie musisz krzyczeć. – powiedział Payne.
- A ty nie musisz stać tak blisko mnie. – wyminęła go i ruszyła w stronę kuchni.
Wyjęła z lodówki cole i nalała jej do szklanki.
- Dalej jesteś na mnie zła? – mruknął jej do ucha, stojąc za nią.
I znów ją przestraszył. Stał za nią, dotykał jej, a jego oddech parzył jej ciało.
- Gdybyś nie całował mnie na chama, nie byłabym zła. – odwróciła się w jego stronę i wtedy zdała sobie sprawę z tego, jak blisko niej stał Liam. Przylegała do niego ciałem, chciała zrobić krok do tyłu, ale nie mogła, bo opierała się o blat.
- Z czasem, może i sama bym tego chciała i uległa. – dodała, podnosząc głowę, aby spojrzeć na niego. – Wystarczyłoby nie naciskać.
- Myślałem, że tego chcesz. Inaczej bym tego nie robił. – oznajmił, wsadzając kosmyk jej włosów za ucho.
- Liam…
Do kuchni wszedł Niall i zobaczył parę przylegających do siebie ciałami przyjaciół.
- Mieliśmy grać w butelkę, a nie wkładać butelkę…
- Zaraz wsadzę ci tę butelkę.. – Elizabeth wyszła spod ciała Liam’a ocierając się o niego. Chwyciła butelkę i zaśmiała się do niego.
- Ja ci mogę wsadzić, mam nawet swoją własną. – Horan uśmiechnął się szeroko, a dziewczyna mu zawtórowała.
- Ja już mam swoją butelkę. – poklepała go w ramię i razem wyszli z kuchni.

_____________________________________________________________

Cześć Małpeczki! Już tydzień minął moich ferii,  jutro wracam już do domu. Jak widzicie ostatnio zmieniłam wygląd bloga, i jak Wam się podoba?
 Jest scenka +18, jedno z Waszych życzeń spełnione. Następne już wkrótce. 
Czekam z ciasteczkami i mlekiem na wasze komentarze, które mają mnie rozgrzać równie dobrze jak Zayn Lucy.

Kocham Was, Ninja.

   

poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział XVI



Samochód zatrzymał się przed dwoma drewnianymi domkami zdala od innych. Jeden nieco większy od drugiego. Wszyscy wyszli z samochodu i ruszyli w stronę domków.
Liam otworzył drzwi, kilka krotnie przekręcając klucz w zamku. W budynku roznosił się zapach choinki – świerku, tak jak w Boże Narodzenie. Po lewej stronie znajdowała się kuchnia, której było widać tylko część, jeśli stało się w drzwiach, resztę zasłaniała ściana i blat. Po środku stały drewniane schody prowadzące na pierwsze piętro, gdzie były sypialnie i dwie łazienki. Na parterze, po prawej stronie stały dwie kanapy z brązowej skóry, która idealnie współgrała z nieco jaśniejszymi ścianami. Drewniany kominek, a przed nim puszysty, kremowy dywan, na którego widok chciało się w nim wytarzać. Kilka półek, na których stały zdjęcia z krajobrazami Alp. Drzwi od toalety, a kilka metrów dalej stół dla siedmiu osób, gdzie można zjeść wspólną kolację. Na twarzy Payne’a od razu pojawił się uśmiech. Odłożył swoją torbę na bok i rozebrał się.
- Są cztery sypialnie. – oznajmił, biorąc swój bagaż i kierując się w stronę schodów.
Reszta, kiedy już się rozebrała, poszła za Liam’em na górę. Harry i Louis wybrali dla siebie pokój, jak i Zayn z Lucy.
- Ty ze mną. – Niall pociągnął Elizabeth i otworzył drzwi od jednej z wolnych sypialni.
W pomieszczeniu znajdowało się jedno łóżko, na którym mogłyby zmieścić się trzy osoby. Dwie półki nocne z lampkami, duża szafa i komoda. W pokoju było dość jasno, przez duże okna.
- Rozumiem, że będziesz spać na podłodze. – spojrzała na niego z uśmiechem.
- Ejj.. – powiedział oburzony – To nie jest fair.
- Żartowałam. – wyjaśniła ze śmiechem. – Możesz spać na dywanie. – widząc jeszcze większy bulwers na jego twarzy, zaśmiała się znowu. – No dobra na łóżku, ale spróbuj tylko spać na nago, to odetnę ci jaja. 0 pogroziła mu palcem, rzucając się na łóżko.
- Aż tak bardzo boisz się jednookiego węża? – położył się koło niej.
- Mam, aż kisiel w gaciach na jego widok. – zaśmiała się patrząc w sufit. – Ale wiesz, tyko jak widzę te szczególne…

- Czekolada! – krzyknęła roześmiana bruneta wchodząc do kuchni.
Chłopak spojrzał na brunetkę z szerokim uśmiechem, oparty blat z dłońmi w kieszeniach.
- Wariatka. – powiedział ze śmiechem, podchodząc do niej. Położył jej dłonie na talii i pocałował w policzek. – Moja wariatka.
Zaśmiała się cicho i pocałowała go lekko w usta.
- Czekoladaa! – krzyknął Niall wbiegając do kuchni i omal nie zderzając się z parą całujących się „Kucharzy”.
Blondynek spojrzał na nich z obrzydzeniem i przełknął głośno ślinę.
- Moglibyście nie robić tego, chociaż w kuchni. – wyjaśnił, wziął swój kubek i nie spuszczając wzroku z zakochanych, którzy nie przestawali się całować, wyszedł z pomieszczenia w kierunku salonu, aby usiąść na kanapie.
Lucy oderwała się ze śmiechem od ust mulata i zagryzła lekko dolną wargę.
- Już. – mruknęła za śmiechem.
- Niee. – powiedział zły, i chciał ją pocałować, ale ta mimo wszystko odchylała się do tyłu, na boki, aby zirytować chłopaka.
Położył jej dłonie na biodra i oparł o blat, tak, aby teraz nie mogła wyrwać się z jego objęć. Na jego twarzy pojawił się cwany uśmieszek. Przyciągnął jej twarz do swojej i pocałował mocno. Z jej gardła wydobył się jęk rozkoszy. Pogłębił pocałunek wkładając język w jej rozchylone usta i w tym samym czasie posadził ją na blacie i rozłożył jej nogi dłonią. Zamruczała z aprobatą i wplotła palce w jego czarne jak smoła włosy i objęła go nogami w pasie, nadal go całując.
- Ej. – powiedziała oburzona Elizabeth, stojąc koło nich. – Moja czekolada, prawie na nią usiadłaś. – wzięła swój kubek i trzy pozostałe, po czym przełożyła je na stolik. – Moglibyście iść do sypialni, a nie w kuchni, gdzie będę robiła sobie jeść. Nie chcę pomylić masła, z twoją spermą, Zayn. – mówiła do siebie, ponieważ jej kuzynka całowała się z mulatem, nawet nie widząc reszty świata.
- Gdzie jest czekolada? – spytał Payne stając w wejściu.
Rozejrzał się po kuchni widząc Ellie z kubkami uśmiechnął się lekko, ale ona nawet nie odwróciła się. Z jego twarzy zaraz też zniknął uśmiech, podszedł do niej i spojrzał na nią, ale nawet mimo tego, że był niej tak blisko, ona nie podniosła wzroku z nad ekranu telefonu, na którym wstukiwała literki, pisząc zaciśle wiadomość do Andrew’a, błagając go, aby napisał coś więcej niż „ na randce z Eric’iem było super”. Jest zbyt ciekawa, ale troszczy się o przyjaciół.
Kliknęła na przycisk „wyślij” i spojrzała na Liam’a z uśmiechem.
- A tak.. twoja czekolada. – podsunęła mu kubek i słysząc dźwięk nowej wiadomości odczytała ją.
„Poszliśmy do restauracji, zjedliśmy kolację i zaczęliśmy głęboką rozmowę. Powiedział, że znamy się już dość długo i z chęcią chciałby, aby nasza przyjaźń, przerodziła się w coś bardziej poważnego!”
Elizabeth uśmiechnęła się jeszcze szerzej i odpisywała mu, aby opowiadał dalej. Liam widząc, że się uśmiecha, zrobił to samo. Kochał ją, jej uśmiech, ją całą.
- Chcesz coś jeszcze? – spytała widząc, że cały czas chłopak stoi koło niej.
- Rozmowy. – powiedział.
- Nie mamy „rozmowy” proszę pana w menu. – wyjaśniła uśmiechając się lekko. Wychyliła się do salonu i krzyknęła. – Niall mamy w menu „rozmowę”?
- Nie! – odkrzyknął. – Ale ruchanko jest! – zaśmiał się, zlizując z ust czekoladę.
- To poproszę innym razem. – Liam oparł się o półkę, w dłoniach trzymując gorącej czekolady, na chwilę przeniósł wzrok na Lucy i Zayn’a, którzy właśnie opuszczali kuchnię cicho się śmiejąc. – Na razie chcę tylko porozmawiać!
- Rozmowa nie jest wydawana „mężczyznom”, którzy napadając na kobiety, całują je, wbrew ich woli, a później bez karnie proszą o „rozmowę”. – wymusiła uśmiech i wzięła swój kubek, po czym wyszła z kuchni i poszła na górę.
- Uh.. Liam, Liam. – westchnął Harry, podchodząc do niego. Poklepał go kilka razy w policzek. – Rozumiem, brakuje ci kobiety plus łóżka, plus nieprzespanych nocy, ale z Elizabeth nie zadzierałbym. – ujął rączki dwóch kubków. – Dlatego mam Louis’a. Kiedy brakuje mi kobiety, mam dupcie Tomlinsona. – uśmiechnął się szeroko.
- Idiota. – zaśmiał się Louis i wziął od niego swoja czekoladę. – Moja dupcia jest święta. – poklepał się w tyłek, z szerokim uśmiechem.
Liam poszedł leniwym krokiem do salonu, gdzie siedział Niall i jak na powitanie pierdnął w jego stronę.
- Niall! – krzyknął oburzony Payne.
Ten uśmiechnął się tylko i wrócił do oglądania telewizji, wpychając w siebie chipsy i popijając to czekoladą.
- Elizabeth nic ci nie mówiła? – spytał cicho, aby przypadkiem nie usłyszała go.
- Nie. – powiedział i spojrzał na niego pytająco. – A co miała mi powiedzieć?
- Nic. – mruknął ręką zły i odchylił się na oparcie kanapy.
- Zacząłeś to skończ. – walnął go w ramię. – Bo jak nie, to znowu pierdnę. – zaśmiał się, pierdząc kilkakrotnie.
Spojrzał na niego oburzony, mając ogromną chęć udusić go poduszką.
- Mów!
- Oh, widziałeś te zdjęcie w necie, prawda? – nie czekając na jego odpowiedź kontynuował. – Całowaliśmy się, jej zbytnio się to nie podobało no i nie chce ze mną nawet porozmawiać.
Horan tylko się zaśmiał i zjadł kilka chipsów.
- Mówiła mi. – uśmiechnął się. – Od teraz jesteś moim największym wrogiem, ty… ty… kutasie, jeden! – uderzył go po raz kolejny.
- Ał. – mruknął i potarł obolałe miejsce, posyłając wrogie spojrzenie przyjacielowi.
- Gdzie idziecie? – spytał ciekawy blondynek, przekręcając się na kanapie, aby spojrzeć na Harry’ego i Louis’ego.
- Na spacer. – wyjaśnił szybko Tomlinson, zapinając kurtkę.
- Okay, czyli mam zostać w tym domu z dwójka pragnących seksu i dwoma głupkami, którzy w każdej chwili, również mogą zapragnąć seksu? – stwierdził wstając z kanapy. – Idę na klopa. – podrapał się po pośladku i po raz kolejny pierdnął.
- Niall! – warknął Payne, rzucając w niego poduszką, aż omal nie spadł na podłogę.
Irlandczyk spojrzał na wkurzonego Liam’a z chytrym uśmieszkiem na twarzy, wchodząc po drewnianych schodkach.
- Elizabeth… skarbie! – krzyknął, dalej z tym samym uśmiechem. – Wiesz, co Liam zrobił? Wbiegł szybko po schodach, widząc jak przyjaciel szykuje się do starty, aby go uderzyć kilka razy.
Niall uchylił drzwi od wspólnej sypialni z Ellie i uśmiechnął się do rudowłosej.
- Chciał mnie pobić… - wyjaśnił, kładąc się koło niej na łóżku.
- Mogłeś wziąć patelnię i uderzyć go kilka razy, ale tak porządnie. – mówiła, czytając jakiś ramanso-dramat.
- Dobry pomysł. – podrapał się po brodzie.
Przewróciła kartkę na drugą stronę i zaznaczyła tam, gdzie skończyła czytać zakładką, którą dostała od Liam’a i która byłą ze zdjęciem One Direction.
- Jutro mamy iść na stok. – powiedziała z uśmiechem, wstała z łóżka i podeszłą do komody. – A na dzisiaj mam cukierki z winem i sześciopak piwa. – uśmiechnęła się szeroko.

Przyjaciele szli razem dróżką, która była odśnieżona i posypana piaskiem, aby samochody mogły bezpiecznie jeździć.
- Tak w ogóle… - zaczął Styles. – Czemu Eleanor nie przyjechała?
Spojrzał na niego z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Miała ważne testy na uczelni… - wyjaśnił, zakładając Harry’emu rękę na ramię.
- Louis Tomlinson cały dla mnie, przez tydzień! – uśmiechnął się szeroko.
- Zawsze jestem twój. – zaśmiał się cicho.




 

czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział XV

Weekend już minął, więc zgodnie z obietnicą Tom ‘a samochód powinien być już gotowy. Lucy weszła do warsztatu, a mężczyzna zauważył ją szybciej, niż ona jego.
-Cześć. - Wytarł dłonie o robocze spodnie, po czym podał jej dłoń na przywitanie, którą uścisnęła.
-Hej - Uśmiechnęła się do niego.
-Chodź. - Ruszył na drugą stronę budynku. - Twoje cacko jest już całe, piękne i gotowe. - Uśmiechnął się szeroko i podał jej kluczyki.
-Dziękuję.. - Mruknęła, wpatrzona w niego, a na jej twarzy widniał uśmiech fascynacji.
Był bardzo piękny - Lśniąca farba, która nadawała jeszcze większego wdzięku samochodowi, jakby został wyprowadzony dopiero z salonu, szare, skórzane siedzenia, które dziewiętnastolatka od razu dostrzegła. Na twarzy chłopaka, również pojawił się uśmiech, był zadowolony ze swojej dobrej roboty.
-Ile mam zapłacić? - Spytała, nadal uśmiechając się.
Oszczędzała długi czas, aby spełnić swoje marzenie, a tym bardziej kuzynki, więc była przygotowana, do zapłacenia każdej możliwej kwoty.
-Nic. Twój samochód został już opłacony. - Oznajmił jej.
Spojrzała na niego zdziwiona, marszcząc brwi z zamysłu.
-Ale jak to opłacony? - Spytała dalej nie wiedząc, co Tom konkretnie ma na myśli. - Ja nic nie płaciłam. - Wyjaśniła, patrząc na niego tym samym spojrzeniem.
-Matt zapłacił dwa dni temu.
-Matt? - Spytała jeszcze bardziej zdziwiona.
-Tak. - Odpowiedział krótko. - Coś nie tak?
-Nie, nie. Wszystko ok. - Uśmiechnęła się jeszcze raz do niego. Otworzyła drzwi od samochodu i weszła do niego, siadając za kierownicą. - Cześć. - Pożegnała się z nim, zaczekała, aż otworzy jej drzwi, po czym wyjechała z warsztatu.
Cały czas po głowie chodził jej Matt. Kurde, pomyślała, próbując skupić się na drodze. Przecież się z nim pokłóciła. Dał jej wyraźne znaki, że był zły tamtego wieczoru, a remont tego auta nie kosztował mało, ale mimo tego zapłacił. Tylko jedno pytanie:, O co mu chodzi?
Skręciła w boczną uliczkę i kiedy minęła kilka domków, wjechała na podjazd. Zaraz drzwi od garażu otworzyły się, a w środku stał chłopak, na którego Lucy zwróciła najwięcej uwagi. Uśmiechnęła się lekko i wjechała do garażu, zgasiła silnik i wyszła z auta.
W pomieszczeniu stał już jeden samochód oczywiście dziewiętnastolatka nie wiedziała, po co, skoro Zayn nie ma prawa jazdy.
-Będziemy mieli, czym jeździć w wakacje. - Uśmiechnęła się do niego szeroko.
-Nad jezioro, morze.. - Przyciągnął ją do siebie, kładąc dłonie na jej biodrach. - Razem. - Mówił swym niskim, uwodzącym głosem, który zawsze ją oczarowywał.
-Miałam na myśli z moimi rodzicami. - Poprawiła go, a widząc jego minę, zaśmiała się cicho. - Żartowałam głuptasie. - Cmoknęła go lekko w usta.
Uśmiechnął się lekko i oparł ją o samochód, położył dłoń na jej udzie i pocałował ją. Jeździł dłonią po jej nodze, cały czas obdarowywując ją pocałunkami, które z każdą chwilą stawały się coraz bardziej namiętne i gwałtowne.
-Zayn.. - Z niechęcią oderwała się od jego ust.
-Hm? - Spytał, zagryzając dolną wargę.
-Ten Matt mnie denerwuje. - Wyjaśniła od razu.
Spojrzał na nią pytająco, czekając, aż powie coś więcej.
-Chciałam już płacić za cały remont samochodu, a okazało się, że to on za to wszystko zapłacił... - Wytłumaczyła mu wszystko, a w tym czasie, poszli na górę.
-A dzwoniłaś do niego?
-Nie. - Sięgnęła po telefon, wybiła jego numer i przyłożyła słuchawkę do ucha. - Nie odbiera. - Wyjaśniła, dzwoniąc jeszcze raz.
-Może ma wyłączony telefon? - Zaproponował Zayn, przyciągając do siebie dziewczynę, tak, aby jej głowa znajdowała się na jej ramieniu.
-Nie wiem. - Odłożyła komórkę na stolik. - Później jeszcze spróbuję.
-Yhym. - Mruknął, przytulając ją mocno do siebie.


Dobrym rozwiązaniem nie było siedzenie na parapecie, w salonie, patrzenie przez okno na ludzi biegnących z parasolami, ale Elizabeth nigdy nie była dobra w strefie miłości. Naciągnęła na siebie kraciasty koc i napiła się gorącej czekolady. Jej telefon znów zadzwonił, więc tym razem pozwoliła sobie spojrzeć na wyświetlacz.
-Cześć, kochanie. - Po odebraniu mama od razu przywitała się, a w jej głosie słychać było radość, rozbawienie.
-Hej. - Powiedziała cicho, lekko zachrypniętym głosem.
-Coś się stało, chora jesteś? - Spytała opiekuńczo. - Dzwoniłam do Ciebie wcześniej..
-Spałam. - Skłamała niechętnie. - Głowa mnie troszeczkę boli..
Nidy nie lubiła wyżalać się mamie. W sprawach sercowych niezbyt umiała się z nią dogadać.
-Brałaś jakąś tabletkę?
-Nie, ale piję ciepłą czekoladę, a po za tym wiesz mamo, że one mi nie pomagają. - Powierciła się chwile, na parapecie.
-Ah.. - Westchnęła cicho. - A jak tam z Liam'em? - Zadała kolejne pytanie.
-Z Liam'em? - Ellie nie widziała dokładnie, co mama ma na myśli.
-Margaret właśnie pokazała mi zdjęcie jak się całujecie. - Zaśmiała się cicho.
-Co?! - Spytała zszokowana, szybko zeskoczyła z parapetu i pobiegła do swojego pokoju, po czym włączyła laptopa. - Margaret?! Ona ma sześć lat i umie obsługiwać komputer?!
Jej mama zaśmiała się głośno, a w słuchawce słychać było szmery piskliwego głosiku małej siostry Elizabeth.
-Dobrze, nie męczę Cię. - Zaśmiała się znowu. - Trzymaj się, zadzwonię do Ciebie jak będziecie już w Alpach. Pozdrów Liam'a! - Sara cmoknęła kilka razy do słuchawki i rozłączyła się.
Prawda. Elizabeth weszła na jedną z pierwszych stron plotkarskich i już na stronie głównej widniało zdjęcie, gdzie ona i Payne, przytulają się do siebie i całują. Teraz mogła się tylko zabić. Przerażające myśli przelatywały jej przez głowę - fanki biegnące za nią tłumem, aby zadźgać ją nożem, lub przejechać czołgiem.
Pomachała przecząco głową. Odchyliła się do tyłu na łóżko i wpatrywała się pusto w sufit.
-Elizabeth?! - Szczęśliwy Andrew wbiegł do mieszkania.
-Tu jestem! - Usiadła na łóżku i czekała na przyjaciela.
Odłożyła na bok laptop, a w tym czasie do sypialni wszedł szatyn. Jego uśmiech znikł z twarzy, widząc przygnębioną Wiewiórkę.
-Co się stało Perełko? - Spytał słodko i usiadł koło niej, zakładając nogę na nogę.
-Nic. - Zaśmiała się cicho. - Nic Andrew. - Powtórzyła, z klasą wymawiając jego imię.
-Dalej ten Liam? - Przytulił się do niej, wyglądając przy tym jak dwu letnie dziecko.
-Nie. To znaczy tak, ale nie. - Zaśmiała się cicho. - Jestem głupia.. - Mówiła zrezygnowana. - Niby chciałam tego pocałunku, ale co, do czego to go uderzyłam. I gdzie tu logika?! - Walnęła się w czoło.
-Jeszcze wszystko się ułoży. - Uśmiechnął się do niej pocieszająco.
-A teraz Internet przelewa się od Liam'a Payne'a, całującego się z głupią, rudą wiedźmą. - Mówiła niczym stara, zdesperowana czterdziestolatka.
Spojrzała na niego i widząc jego roześmianą minę, uśmiechnęła się lekko, a za raz się zaśmiała.
-Więc co chciałeś?
Na jego twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech.
-Chciałem powiedzieć Ci, że w weekend idę z Erick'iem na randkę, taką oficjalną i.. - Uśmiechnął się szeroko - chciałbym pożyczyć szklankę cukru.


Kilka dni później.

Minęło kilka dni od kąt Lucy odebrała samochód i dowiedziała się, że Matt za niego zapłacił. Wielo krotnie dzwoniła do niego, ale bez skutku.
Spojrzała na wysoki apartamentowiec, w którym mieszkał jej przyjaciel. Z dłońmi w kieszeniach płaszcza, ruszyła w jego stronę. Szklane drzwi rozsunęły się przed nią. W recepcji siedziała młoda kobieta, rozmawiająca przez telefon, w służbowym stroju. Weszła do widny i wcisnęła odpowiedni guzik. Chwilę po tym znalazła się na tym piętrze, na którym znajdował się apartament Matthew ‘a. Zapukała do drzwi, na których widniały trzy cyfry "319". Zza nich wyszedł ciemny, wysoki brunet i spojrzał na Lucy.
-Dzień dobry.. - Powiedziała niepewnie, stojąc przed obcym mężczyzną. - Zostałam może Matt’a Raven'a?
-Nie. - Odpowiedział krótko. - Nikt tu taki nie mieszka. - Wyjaśnił.
-Ah.. Dziękuję. - Oznajmiła zmieszana, marszcząc brwi.
Skierowała się w stronę windy. Była pewna, że to jego apartament. Kiedy znajdowała się już w holu, podeszła do recepcji i zapytała: ·-Przepraszam, mieszka może tu Matthew Raven?
Kobieta spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko.
-Nie. Wyprowadził się tydzień temu. - Dodała i podała jej białą kopertę. - Kazał to Pani przekazać, Pani to Lucy Wigmore? - Zapytała dla pewności.
-Tak. - Powiedziała cicho i wzięła kopertę.
Idealnie zaklejona, cały Matt. Otworzyła ją i wyjęła małą kartkę, na której było wymazane kilka słów, które ledwo mogła odczytać.
"Zrobiłem jak chciałaś. Nie będę się narzucał. Przepraszam, mam nadzieję, że nie jesteś zła za samochód."
Spojrzała na recepcjonistkę stojącą za blatem, która się do niej uśmiechała.
-Dziękuję. - Pożegnała się i wyszła z apartamentowca.
Nie chciała, aby tak dosłownie usunął się z jej życia, na pewno tego nie powiedziała. Zajrzała jeszcze raz do koperty, czy nic poza kartką w niej nie ma, i nie było.


Kilka dni później.

Cała trójka wyszła z busu, a za nimi dwójka umięśnionych ochroniarzy. Elizabeth wyprzedziła parę zakochanych, ciągnąc za sobą dużą walizkę. Kilka dziewczyn, które przechodziły obok zrobiły zdjęcia i poprosiły Zayn'a o autograf.
Ellie weszła do budynku lotniska, a kiedy przeszła wszystkie testy bezpieczeństwa, weszła do samolotu. Uśmiechnęła się na widok machającego Niall'a do niej. Usiadła koło niego. Po jej lewej stronie siedzieli Lucy i Zayn, Paul i dwójka innych ochroniarzy, a na przeciwko niej Louis, Harry i.. Liam. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, od razu spuściła wzrok.
-Proszę zapiąć pasy, zaraz startujemy.
____________________________________________________________________

Przepraszam, za tak bardzo, bardzo długą przerwę. Nie miałam laptopa, teraz mam jakiegoś grata, który ledwo co obsługuje bloggera. Mam nadzieję, że zrozumiecie mnie i nie będziecie źli.Uh.. już jutro będą zaczynały mi się ferie, które mam spędzić z moją kochaną kuzyneczką.

Obiecuję, taka przerwa już nie nie powtórzy - przynajmniej będę próbowała, aby się nie powtórzyła. Oczywiście liczę na szczere komentarze, które mnie uszczęśliwiają i unoszą na duchu.

Kocham Was bardzo, bardzo mocno, Ninja.