piątek, 30 listopada 2012

Prolog


13 września

Po całym budynku roznosił się szum wody, śmiechy dzieci i rozmawiające starsze panie, stojące pod biczami wodnymi, chcąc w ten sposób stracić kilka kilo.
Dziewczyna wynurzyła się z wody, nabrała powietrza i znów się zanurzyła, przepływając kilka metrów do drabinki. Złapała się barierki i wyszła z wody. Odgarnęła rude włosy do tyłu, aby krople wody nie kapały jej na twarz. Kilku młodych mężczyzn obejrzało się za nią, a ona zauważając ich spojrzenia na sobie, zaśmiała się cicho. Weszła do szatni, gdzie nie było śladu żadnej żywej duszy. Włożyła kluczyk do zamka szafki i przekręciła go. Wyjęła ręcznik z torby, owinęła się nim, po czym usiadła na ławkę. Wszędzie było czuć chlor, którego zapachu nienawidzi, ale i tak z chęcią przychodzi na basen. Słysząc dzwonek, wyjęła swój telefon i uśmiechnęła się, widząc na wyświetlaczu imię "Niall".
-Cześć. - powiedziała cicho, z chrypką.
-Hej, kotku. - cmoknął do słuchawki, przy czym uśmiechnął się szeroko.
Zaśmiała się, zakładając nogę na nogę.
-Chora jesteś, gołąbeczku? - spytał opiekuńczo, a gdyby był przy niej, przytuliłby ją do siebie i ucałował w główkę.
-Jakie jeszcze wymyślisz dla mnie przezwisko Nialler? - po raz kolejny się zaśmiała. - To tylko gardło, nic poważnego. - wyjaśniła, uśmiechając się lekko. - Jesteście już w Atenach?
-Yup…
-Zaczekaj... - dziewczyna kaszlnęła i powierciła się na ławce. - Sto lat, sto lat! Niech żyje, żyje nam...! - śpiewała, przy czym gardło bolało ją jeszcze mocniej.
-Dziękuję, słońce! - krzyknął z radości. Było mu miło, że pamiętała o jego urodzinach. - Też Cię kocham!
-Daj mi ją! - oburzony Li, walnął go z łokcia.
-Nie, bo to moja dziewczyna! - mówił uparcie. - Tak moja tygrysico, jak tylko przyjadę, będziesz mogła u mnie nocować, zaszalejemy. - tym razem zwrócił się do niej.
-To nie jest twoja dziewczyna, nigdy nią nie będzie i nigdy z nią nie zaszalejesz! -Payne lekko podenerwowany żartami przyjaciela, próbował zabrać mu telefon.
-Tsa… Ellie jest moja! Ty stary buraku możesz o niej pomarzyć! - dalej szarpali komórkę, ale mimo tego dziewczyna słyszała wszystko.
-Zachowujecie się jak dzieci! - zaśmiała się. - Mam duże łóżko, możemy zmieścić się na nim we trójkę i wszyscy razem przeżyć wspaniałą noc. - wytłumaczyła ściągając z siebie górną część stroju kąpielowego.
-Chcę tylko coś jej powiedzieć! - wytłumaczył, dalej próbując odebrać blondynkowi telefon. -No dawaj! - szarpnął mocniej i odezwał się tym razem do przyjaciółki: -Cześć. - uśmiechnął się, mówiąc tym słodkim głosem, którego używał tylko do rozmowy z nią. - Jak tam u Ciebie "gołąbeczku"?
-To jest te ważne pytanie? - zaśmiała się cicho i założyła na siebie czarny T-shirt, zaczynając normalnie rozmowę: - Cześć.. właśnie się przebieram w szatni, bo jestem na basenie. - tłumaczyła, dalej ze śmiechem.
-O tej godzinie masz zamiar iść sama do domu?! - spytał, zdziwiony jej bezmyślnością.
-Nie, tatusiu. Zamówię taksówkę, która zawiezie mnie pod same drzwi. - wytłumaczyła, biorąc gryz kanapki. - A co tam u Was, bo tego pytania nie zdążyłam zadać Niall'owi, bo ktoś nam przerwał. - powiedziała z naciskiem na słowo "ktoś" - jakbyś sam nie mógł zadzwonić..
-Myślisz, że nie zadzwoniłbym?! - spytał z ironią w głosie. -Niall rozmawiałby z tobą z dwie godziny, a za dwie godziny musimy być na próbie..
Uśmiechnęła się lekko, dokańczając jeść kanapkę. Zsunęła dolną część kostiumu, wyjęła z torby czyste szare bokserki i wsunęła je na biodra.
-Kiedy przyjedziecie? - zadała kolejne pytanie, szukając w torbie spodni.
-Jakoś za około dwa tygodnie. - uśmiechnął się sam do siebie, stojąc na balkonie i machając do fanek, które stoją pod hotelem.
Wszystkie się nagle ożywiły, zaczęły piszczeć, machać do niego i krzyczeć "Kochamy Cię", po angielsku.
Zaśmiał się cicho i powrócił do swojego pokoju.
-Więc ja czekam... Nie mam, z kim biegać i przytyłam kilka kilo. Próbuję zgubić je basenem, ale jakoś mi na razie nie idzie. Jem za dużo czekolady i pije coli. - oznajmiła, śmiejąc się z samej siebie.
-Nie przesadzaj… Jesteś idealna, a kobieta jak deska nie powinna wyglądać.
-Tak, ale ten tłuszcz nie idzie w cycki, tylko w brzuch, uda i tyłek. - znów kaszlnęła, siadając już ubrana na ławkę.
Chłopak zaśmiał się głośno, rzucając się na łóżko.


Dziewiętnastolatka otworzyła drzwi i weszła do domu. Mimo, że chłopaka nie było w nim, od ponad tygodnia, to i tak po mieszkaniu roznosił się intensywny zapach jego perfum. Wzięła głęboki wdech, rozkoszując się tym pięknym aromatem, przy czym na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Zamknęła drzwi i położyła kluczyki na małą półeczkę. Buty jak zawsze były niepoukładane, tylko porozrzucane na całym holu. W salonie, na dywanie leżało kilka białych kartek, pogniecionych w kuleczki, na stole popielniczka, z której wysypuje się stos wypalonych petów, puste butelki po piwie, szklanki, gazety..
Wigmore zaśmiała się cicho i zaczęła sprzątać po chłopaku, a kiedy już to zrobiła, weszła po schodach na górę, do jego sypialni.
Dziwne,  pomyślała, kiedy zobaczyła czyściutki pokój - idealnie pościelone łóżko, żadnego ubrania na podłodze, czy krześle, a na biurku wszystko idealnie poukładane. Wyjęła komórkę  z kieszeni i ze śmiechem wybrała numer do Malika.
Nie skończył się jeszcze pierwszy sygnał, kiedy usłyszała jego głos:
-Taak? - spytał, ciągnącym się głosem, słysząc jej drżący oddech. 
-Cześć kochanie. - powiedziała, z uśmiechem od ucha do ucha.
-Witaj kotku. - jego kącik ust uniósł się do góry, słysząc "kochanie".
-Ładnie to po sobie tak nie sprzątać, ha? - spytała podchodząc do półki, po czym wysunęła jedną z jej szuflad.
-Spieszyłem się... - tłumaczył, drapiąc się po głowie. - Przepraszam.
-Nie masz, za co  przepraszać... - zaśmiała się cicho, -A przy okazji... Fajne bokserki. - mówiła, po kolei oglądając jego bieliznę.
-Jesteś u mnie w sypialni, prawda? - spytał, ale słysząc jej chichot, zrozumiał, że ma rację. - Zobaczysz... Niech ja tylko dorwę się do twoich majteczek. - pogroził jej.
-Tylko na to czekam, skarbie. - zamknęła szufladę i rzuciła się na łóżko.
Zaśmiał się cicho i westchnął z rozkoszy, na samą tą myśl.
-Kocham Cię... - mruknął, uśmiechając się do samego siebie.
-Ja Cię też kocham.


___________________________________________________

Uh.. nareszcie. Dużo czasu i wysiłku zajął mi ten prolog jak i reszta napisanych do tych czas rozdziałów. Mam nadzieję, że się Wam podoba. Nie będę się rozpisywać, bo nie mam nawet co teraz pisać. 

Chciałam tylko dodać, że nie będę powiadamiała Was na tobefreeasabird.blogspot.com . Będę zawsze pisała o nowym rozdziale na twitter'ze i pinger'ze. Jeśli macie jakieś pytania, zadawajcie je w komentarzach. 

I rozdział dodam niebawem, proszę nie naciskajcie.


Kocham Was, Ninja.