poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział XXVIII

Cała siódemka weszła do budynku, pełnego głośnej muzyki, alkoholu, szalejących par, kobiet ubranych w skąpe ubrania, mężczyzn, którzy mają oczy jak reflektory, a ich pały stały w gotowości.
- Taam! – Wskazał Louis na wolny stolik w ciemnym rogu sali, gdzie nie dochodziło, żadne ze świateł.
Grupka przyjaciół powędrowała do stolika, Mulat pociągnął Lucy na skórzaną kanapę, przed stolikiem, na której obydwoje usiedli.
- Nie wiem jak wy, ale ja mam zamiar się zabawić! – Krzyknął Niall, aby przyjaciele go usłyszeli. Machnął dłonią do kelnera, który za raz pojawił się u jego boku. – Whisky razy siedem!
- Ja nie chcę! – Oznajmiła, siadając koło Liam’a.
- Razy sześć! – Poprawił się.
Kelner wybazgrał coś w notesie, uśmiechnął się do siedzących przy stoliku i odszedł, pochłonięty w tłumie tańczących par.
- Nie wiem jak wy, ale my nie mamy zamiaru tracić tej pięknej nocy... – wyjaśnił Zayn, uśmiechając się do Lucy, wyszli razem na parkiet, a ich biodra jakby do tego stworzone ruszały się w rytm muzyki.
Kelner pojawił się zaraz przy ich stoliku, zdjął z tacy lampki z alkoholem i postawił je na stoliku.
- Czymś mogę jeszcze służyć? – Spytał, uśmiechając się miło. Rozejrzał się po twarzach siedzących na kanapie.
- Ja poproszę sok pomarańczowy – oznajmiła Elizabeth, - w butelce ze słomką.
Mężczyzna skinął głową i po raz kolejny zginął w tłumie tańczących ludzi. Tuż obok przeszła dziewczyna chichocząc pod nosem, spoglądała na chłopaków, kręcąc biodrami zachęcająco.
- Obrzydzają mnie takie laski. – Mruknęła Ellie, jako jedyna dziewczyna siedząca przy stoliku. Skrzywiła się odprowadzając szczupłą kobietę wzrokiem.
Blondyn zaśmiał się nad jej uchem i przysunął się do niego, nosem pocierając o jej delikatną skórę na szyi. Wzdrygnęła się, spoglądając na niego. Patrzył na nią brązowymi tęczówkami, które w ciemności były jeszcze ciemniejsze. Potarł nosem o jej nos i cmoknął ją w usta. Nachylił się do niej ucha.
- Mnie pociągasz tylko ty... – Mruknął, kładąc dłoń na jej udzie.
Pomachała przecząco głową ze śmiechem. Był nastawiony wyraźnie na coś innego, niż tylko drink tej nocy, co mówiło za siebie samo wybrzuszenie na jego spodniach w okolicach rozporka. Zaśmiała się dźwięcznie, sięgając po sok, który postawił przed nią kelner. Włożyła słomkę do ust i lekko zassała, zerkając na chłopaka.
Położył dłoń na jej talii i przyciągnął ją do siebie, że stykali się biodrami. Ujął lampkę, w której miał drinka i przechylił ją, wlewając jej zawartość do gardła. Przyglądała mu się z zamysłem, co zauważył. Podparła się o rękę, tak, że jej usta znajdowały się na wysokości jego ucha.
- Mogliśmy zostać dzisiaj w domu. – Powiedziała cicho, uśmiechając się zadziornie, pociągnęła soku ze słomki, patrząc na niego spod czarnych rzęs.
Spojrzał na nią z uśmiechem na twarzy. Przejechał dłonią po jej udzie w górę i w dół.
- Po co? – Spytał podchwytliwie, chodź sam znał dobrze odpowiedź.
Przysunęła się do niego jeszcze bliżej i pocałowała go lekko w usta, a jej dłoń wspięła się na jego udo, dążąc jeszcze wyżej. Potarła nią o wybrzuszenie na jego spodniach i ścisnęła je. Zamruczał jej w usta, całując ją bardziej pożądliwie. Masowała go dłonią, naciskając, trąc, aż stał się całkiem twardy pod spodniami.
- Mogliśmy.
Objął ją ręką w talii, całując jej usta. Zagryzł jej dolną wargę i pociągnął za nią lekko, po czym zassał ją lekko.
- Chodź do łazienki. – Odsunął się od niej, mówiąc jej do ucha. Pocałował ją w szyję, potem jeszcze raz i jeszcze raz.
Spojrzała na niego, próbując się nie śmiać.
- Kotku, nie mam zamiaru robić tego w łazience, na pewno nie tutaj. – Wytłumaczyła ze śmiechem, podnosząc się z miejsca.
Złapał ją za nadgarstek, czekając aż spojrzy na nią.
- Gdzie idziesz?
- Potańczyć. – Uśmiechnęła się do niego, a kiedy wstawał spojrzała na niego. – Ale bez ciebie. – Dźgnęła go palcem w pierś.
Zaśmiał się i upadł na kanapę. Przyglądał się jej szczupłym nogom, które stawiały pewne kroki. Niall ujął jej dłoń i przyciągnął ją pewnie do siebie. Ich klatki piersiowe stuknęły się ze sobą, jego dłonie znalazły się na jej plecach, a ona zarzuciła splecione dłonie na jego szyję.
Chłopak przyglądał się im w skupieniu, pochłaniając kolejne lampki drinka. Szeptali coś do siebie na ucho, po czym chichotali. Ich ciała były blisko siebie, za blisko – ocierały się o siebie, co wywoływało jeszcze większe zdenerwowanie u Payne.
Odłożył pustą lampkę i wyciągnął dłoń po kolejną. Cała jej zawartość znalazła się w jego gardle, a w jego krwi było już zbyt dużo alkoholu. Nie powinien tyle pić. Jego wzrok nadal spoczywał na parze, był zły. Zły na przyjaciela. Tak po prostu kleił się do jego dziewczyny, była jego, nikogo więcej. Obkręcił ją pod ramieniem a ta zaśmiała się i po raz kolejny przyległa do jego ciepłego ciała. Widział jak jego dłoń zjeżdża coraz niżej i niżej po jej ciele.
Nie zniósł już więcej tego. Poderwał się z miejsca i ciężkim, chwiejnym krokiem szedł w kierunku tańczącej Elizabeth i Niall’a. Złapał ją za rękę i szarpnął w swoją stronę. Spojrzał gniewnie na blondyna, zaciskając dłoń w pięść. Wymierzył cios w szczękę przyjaciela, a jego głowa poleciała na bok.
- Liam! – Wrzasnęła Elizabeth, ale on nie zwracał na to uwagi. Dotknął jego dziewczynę, zbyt dużo razy to robił – musi za to ponieść kare.
Podszedł bliżej do niego, jego pięść po raz kolejny z potężną siłą uderzyła w jego twarz. Z nosa Horan’a popłynęła krew, a jego warga była rozcięta od potężnych ciosów przyjaciela.
- Liam! – Elizabeth po raz kolejny krzyknęła. Szarpnęła go za ramię, ale na niego to nie działało, stał twardo.
Ludzie obok już zdążyli zauważyć jak Payne walnął Niall’a. Chłopak podszedł do blondyna i kopnął go z kolana w brzuch, na co ten skulił się z bólu.
- Liam zostaw go! – Ellie stanęła pomiędzy nimi, kiedy Liam nie miał zamiaru przestać. Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem, prosząc tym, aby przestał. – Uspokój się. – Powiedziała cicho, łagodnie próbując go uspokoić.

_____________________________________________________

Rozdział tym razem dodałam dość szybko, nie minął nawet tydzień od dodania poprzedniego. Przyznam jest krótki, ale ma jakiś sens, z porównaniem do innych. Kolejny rozdział przypuszczam, że będzie dłuższy. Jest akcja co mi się podoba, a Wam? Mile widziane komentarze i teraz na 100% odpowiem na część z nich.

Kocham Was, Ninja.

PS. Kochany, zabójczy Niall ;>




środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział XXVI


Dziewczyna weszła na chodnik i zaczęła iść wzdłuż niego, mijając nielicznych przechodniów. Słońce próbowało przedrzeć się przez chmury, a dzieci na pobliskim parku, który mijała właśnie Elizabeth, skakały w kałuży. Zeszła z chodnika na trawnik, po czym wdrapała się po kilku stopniach na werandę. Nacisnęła na klamkę i popchnęła ciężkie, drewniane drzwi.
Objął ją miły zapach, którym pachniał Liam. Wanilia i.. nie umiała określić drugiej rzeczy, którą on pachniał, ale to było coś Liamowego. Z kuchni dochodziła zawzięta rozmowa, lecz jednego głosu z nich nie rozpoznawała.
- Cześć. – Ellie niepewnie przekroczyła próg kuchni, wychylając się lekko, aby upewnić się kogo jeszcze gości jej chłopak.
Dwie pary oczu zwróciły się ku niej. Idealnie ułożone włosy, lekko przycięte po bokach, dłuższe pasma postawione na delikatnego irokeza. Nowa fryzura, pomyślała w duchu, idealnie podkreśla jego rysy twarzy.
- Cześć. – Powiedzieli jeden po drugim.
Na twarzy Liam’a od razu pojawił się promienny uśmiech, odepchnął się od blatu, o który się podpierał i podszedł do niej. Pocałował ją w usta, delikatnie, zmysłowo.. czule. Odsunął się od niej, spoglądając jej w oczy, na jego twarzy nadal widniał uśmiech.
- Nie wiedziałam, że będziesz miał gościa. – Wyjaśniła. – Jeśli przesz..
- Jest dobrze. – Zapewnił ją Andy, wiedząc do czego dąży. – Dawno cię nie widziałem. Wypiękniałaś. – Uniósł lekko lewy kącik ust, w grymasie uśmiechu.
Zaśmiała się cicho, a na jej policzki wypełzły rumieńce.
- Dziękuję. – Podeszła bliżej, siadając na wysokim krześle, przy blacie. – W nowej fryzurze, wyglądasz o wiele bardziej przystojnie. – Rzuciła mu komplement, za który podziękował jej kiwnięciem głową.
- Ej.. – Liam zmarszczył brwi, udając oburzonego. – Ja tu jestem.
- Wiem, kotku.
Andy zaśmiał się głośno, przechylił szklankę, którą trzymał w dłoni i wlał jej zawartość do gardła.
- Więc robisz to specjalnie? – Spytał z uśmiechem na twarzy. – I on wcale nie jest bardziej przystojny? – Nie odpowiedziała, jedyne co zrobiła, to uśmiechnęła się chytrze. – Czyli on zawsze był brzydkim ziemniakiem?
Próbowała opanować się, aby nie wybuchnąć śmiechem.
- Słucham?! – Andy spojrzał urażony na przyjaciela. – Ja ziemniakiem?! Do kogo zawsze kleiły się laski? – do mnie. – Odpowiedział sam sobie. – Kto jest modelem i umie tańczyć, ty lamo? – Jaaaa.
- Kto nie ma takiej wspaniałej dziewczyny i jest głupi? – on. – Zakpił Payne, stojąc naprzeciwko Elizabeth. Rozsunął lekko jej uda i stanął pomiędzy nimi. – A kto jest super, super, super.. – nie on. – Zachichotał i pocałował ją zmysłowo.
Popatrzał chwilę na parę, która intensywnie się całowała.
- Kto nie ma zamiaru tego oglądać? – ja. – Powiedział, wytykając język w geście obrzydzenia. – Fuj, fuuuj. – Złapał swoją kurtkę z blatu. – Ja idę, i tak muszę coś załatwić. – Zdając sobie sprawę, że mówi sam do siebie, bo Liam jest zajęty całkowicie czymś innym, wyjął telefon i pstryknął im zdjęcie. – Ciekawe ile za nie by mi dali w gazecie.. – Pomyślał, ze śmiechem i odłożył komórkę do kieszeni. – W każdym razie ja idę. Cześć!
Kiedy chłopak zniknął za kuchenną ścianą, blondyn mimowolnie oderwał się od słodkich ust Ellie. Uśmiechnął się do niej, a ona położyła sobie na kolanach małą torbę.
- Kazałeś mi przynieść swoje najpotrzebniejsze rzeczy. – Wspomniała.
- Ah.. tak. – Uśmiechnął się szeroko. – Chodź. – Cmoknął ją w nos, złapał za rękę i pociągnął za sobą.
Otworzył drzwi do łazienki i odwrócił się do niej, wchodząc w jej głąb. Na jego twarzy znajdował się szeroki uśmiech. Zaśmiała się patrząc na niego, idąc za nim.
- Zrobiłem ci wolną półkę i w sypialni też. – Otworzył szafeczkę, wiszącą koło umywalki.
- Nie mam tyle kosmetyków, aby zapełnić całe wolne miejsce. – Skrzywiła się.
- Z czasem się wypełni. – Zapewniał ją, wziął od niej torbę i położył ją na półce.
Podszedł do niej, uśmiechając się szeroko. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie, tak, że jej biodra stykał się z jej.
– Wiesz jak mocno cię kocham? – Oparł czoło o jej czoło, mówiąc słodkim, cichym głosikiem.
- Wiem kochanie. – Uśmiechnęła się, mówiąc takim samym tonem jak on. – Ja ciebie też kocham.
Musnął wargami jej usta, po czym powoli złączył je pocałunkiem. Splotła ręce na jego szyi, palcami bawiąc się jego krótkimi włosami. Niechętnie osunęła się od niego. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na nią niezadowolony, jest taki słodki z tą minką! Ujął jej twarz w dłonie i mocno pocałował.
- Liam.. – Mruknęła mu przy ustach. – Chciałam wypakować te.. – Przerwał jej kolejnym pocałunkiem. Nie chciała go kończyć.. – rzeczy. – Dokończyła, uśmiechając się lekko.
Na jego twarzy malowała się nuta rozbawienia. Śmieszyło go to, że chce wypakować rzeczy, czy to że próbowała odmówić mu tych w pełni pożądających pocałunków?
- Później. – Zażądał. Złapał ją za pośladki i podniósł, a ona odruchowo oplotła go nogami w biodrach. Posadził ją na zimnej umywalce.
Jęknęła cicho czując chłód, jego gorące usta to jedyne co ją teraz rozgrzewało.
- Wiesz co mi się w tobie podoba? – Spytała, mierzwiąc jego włosy. Zagryzła lekko dolną wargę, patrząc na niego.
Uśmiechnął się. Złapał ją za biodra i przyciągnął ją bliżej do siebie, aby poczuła jego twardego członka. Powierciła się trochę, ocierają swoim ciałem o jego.
- Co?
Przybliżyła usta do jego szyi i zassała lekko jego duży pieprzyk, koło jabłka Adama.
- Masz ich pełno.. – Mruknęła mu przy uchu. – I to mi się podoba. – Jej wargi powędrowały do kolejnego pieprzyka, zjeżdżała z pocałunkami coraz niżej. – I to jest seksowne.
Zaśmiał się cicho, jego zimna dłoń powędrowała wzdłuż jej pleców. Wsunął dłoń pod jej bluzkę.
- Liam! – Jęknęła, odrywając się od jego szyi.
Spojrzał na nią rozkojarzony, nie wiedząc co zrobił nie tak.
- Masz zimne dłonie.. – Wytłumaczyła, krzywiąc się.
- Tylko one jest zimne. – Zapewniał ją, z uśmiechem na twarzy.
- Jakoś teraz nie chcę się o tym przekonać. – Uśmiechnęła się słodko, cmoknęła go w usta i zeskoczyła z umywalki.
Spojrzał za nią.
- Ej.. to nie jest fair. – Mruknął. – Rozgrzałaś mnie..
- Nie zawsze muszę mieć ochotę. – Wyjaśniła, schylając się po torbę. – Poza tym miałam ją rozpakować..
- Oh.. – Westchnął cicho i przytulił ją od tyłu, kładąc głowę na jej ramieniu. – Myślałem, że chcesz.. – Wytłumaczył i cmoknął ją w szyję. – Przepraszam.
- Nic się nie stało. – Uśmiechnęła się i włożyła do półki buteleczkę perfum.
- Rozmawiałem z mamą. – Oznajmił jej. – Powiedziała, że już nie może się doczekać, aby Cię poznać. – Zaśmiał się cicho. – Jak tylko wrócę z Ameryki, będziemy mogli pojechać. Oczywiście kiedy będziesz miała czas wolny.
- Będę miała. – Uśmiechnęła się szeroko. – A później pojedziemy do moich rodziców, bo mama mówiła już ostatnio, że się za tobą stęskniła i że tym razem tak szybko nie uciekniesz.
Liam zaśmiał się znowu i cmoknął ją w policzek.
- Kocham Cię.
- I ja ciebie też.


Lucy obejrzała się za siebie i widząc, stojącego Andrew’a przed butkiem, westchnęła głośno.
- Andrew.. – Jęknęła, wracając się po niego. – Chodź, nie mamy czasu.
Pociągnęła go za rękę, a on potruchtał za nią. Był zbyt kobiecy jak na mężczyznę, aby jej zaprzeczyć.
- Ale tam były.. – mówił – takie ładne bokserki, – wyjęczał, chcąc się wrócić, – oo zobacz.. – Prosił.
- Przestań. Nie masz majtek? – Zaśmiała się i puściła go, aby mógł swobodnie iść.
Wrócił się i po raz kolejny spojrzał na manekina, który był ubrany tylko w czarne bokserki, które idealnie podkreślały jego plastikowego fiuta.
- Nawet fajne.. – Mruknęła Lucy, stojąc u boku przyjaciela.
- No właśnie. – Wystawił jej język i tym razem to on ją pociągnął, ale w stronę sklepu. – Możesz kupić też takie Zayn’owi. – Powiedział. – Wezmę takie same co ty.. będę miał takie same bokserki jak Zayn Malik. – Przyłożył dłonie do serca, wzdychając głośno.
- Jesteś chory. – Zaśmiała się, podchodząc do kosza z bielizną. – Czarne, czy białe? – Spytała, z zamysłem. – Czarne są bardziej seksowne..
- Tak! – Krzyknął, nie zdając sobie sprawy jak głośno to zrobił. – Będę tak samo seksowny jak Zayn Malik!
Brunetka zaśmiała się i szturchnęła przyjaciela z łokcia.
- Ciszej. – Wyjęła bokserki i zaczęła je oglądać. – Ale nie wiem jaki on ma rozmiar..
- M. – Odpowiedział od razu. – Nie żebym się coś interesował. – Machnął obojętnie ręką, śmiejąc się przy tym.
- Wolę się nie pytać.. – Pomachała głową, próbując się nie śmiać. – Ale tak po prostu dam mu majtki? – Zaśmiała się. – Nie sądzę, aby był to najlepszy „prezent”.
Andrew odgarnął swoją kolorową grzywkę i zaśmiał się słodko.
- Będą na szczęście. – Uśmiechnął się. – Nocami będzie myślał o tobie, nosząc je na sobie, a tak naprawdę to będzie sobie wyobrażał, że te bokserki to ty.. – Zmrużył lekko oczy, wyobrażając sobie tą sytuacje.
- Dobra, biorę je. – Wygrzebała odpowiedni rozmiar i zaniosła je do kasy.
Andrew kupił bokserki razem z nią i uśmiechnął się szeroko.
- Mam takie same majtoszki jak Zayn Malik. – Mruknął i podskoczył ze szczęścia. – Jak mu je dasz to powiedź, że go pozdrawiam..
- Sam mu to powiesz. – Wystawiła mu język. – Kiedy nie zemdlejesz. – Zaśmiała się głośno.
- Ej.. To wcale nie jest śmieszne.

_________________________________________

Cześć! Nowy rozdział jest, po tak długiej przerwie. Nie będę się tłumaczyć, powód jest zawsze taki sam - zbyt dużo nauki. Szkoła przeszkadza mi w pisaniu.. i to bardzo!
Cieszę się, że tak dużo osiągnęłam. Ci którzy są ze mną od początku mogą to zauważyć. Dziewięć tysięcy wyświetleń na blogu z I częścią opowiadania, a gdy zakańczałam tam dodawać posty miałam pięć tysięcy odwiedzin, więc jest jakaś różnica. A na tym blogu na wskaźniku jest ponad sześć tysięcy, więc mam czym się cieszyć.
Całuję Was i kocham, spróbuję odpowiedzieć na część komentarzy, więc jeśli macie jakieś pytania to piszcie.

Ninja x


piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział XXV

Mimo, że w Anglii był koniec zimy, to w Londynie było czuć już pierwsze oznaki wiosny. Pierwsze ptaki, zamiast śniegu kałuże spływające do kanałów, zakochani ludzie przechadzający się chodnikami…
Elizabeth wysiadła z autobusu, który wysadził ją kilkanaście metrów od kamienicy, w której mieszka. Kuzynka miała dzisiaj więcej zajęć od niej, więc przyjechała szybciej. Poprawiła ramie od plecaka na ramieniu. Jako jedyna z całej klasy, z dziewczyn miała plecak, każda wybierała torbę, aby dodać sobie kobiecości, natomiast Ellie nie ma zamiaru mieć krzywego kręgosłupa. Przeszła na drugą stronę jezdni, przez którą zawsze przejechał jakiś samochód. Popchnęła ciężkie drewniane drzwi, które trzasnęły mimowolnie.
- Matka w domu nie nauczyła cię, że szanuje się to, co ma?! – Wrzasnął Dick, oparty o framugę drzwi. Pomiędzy kciukiem, a palcem wskazującym trzymał papierosa, którego dym roznosił się po całej klatce schodowej. Podkoszulek, który miał na sobie, podwinął się lekko, ukazując przy tym obleśne czarno-siwe włosy na jego brzuchu.
- Nigdy matka w domu nie uczyła pana, że z szacunkiem trzeba obchodzić się do innych? – Spytała zbyt zdenerwowana jego zachowaniem, aby zwracać się do niego z kulturą. – I niech pan tu nie pali. Śmierdzi tylko. Mogę złożyć zażalenie do właściciela kamienicy..
- Grozisz mi?! – Wrzasnął, podrywając się.
- Nie grożę. Mówię tylko prawdę i ostrzegam pana. Pańskie zachowanie jest naganne. – Ponieważ, że miała dzisiaj wykład na temat zachowania spokoju, jaki musi posiadać każdy prawdziwy policjant, próbowała tak się zachowywać. – I o zakłócaniu spokoju nocą też mogę wspomnieć. Krzyki i wrzaski nie denerwują tylko mnie w tym budynku. – Uśmiechnęła się chytrze, czując, że ma nad nim przewagę.
- Ja jeszcze Ci pokaże.. – Pogroził jej palcem, trzepiąc przy tym popiół z peta.
- I o zastraszaniu sąsiadów. – Dodała wchodząc po schodach na górę. – Miłego popołudnia życzę Panu.
Mężczyzna przeklął pod nosem i tupnął nogą. Wszedł do mieszkania, a po całym budynku rozbiegł się trzask zatrzaśniętych drzwi.
- Debil.. – Mruknęła.
Włożyła klucz do zamka w drzwiach i chcąc przekręcić go, zdała sobie sprawę, że dom jest otwarty. Popchnęła je. Widząc stojącego Liam'a, za raz przeniosła wzrok, weszła w głąb mieszkania, omijając go.
- Kto cię tu wpuścił? – Spytała, nie spoglądając na niego.
Weszła do swojego pokoju, odłożyła plecak na łóżko i rozsunęła dużą szafę, przyglądając się swoim ubraniom,
- Andrew mnie wpuścił.. – Trzymając dłonie w kieszeniach czarnej bluzy, wszedł za nią do jej pokoju. Oparł się o framugę drzwi i patrzył na nią z zamysłem.
- Muszę zabrać mu te klucze. – Powiedziała wyraźnie zła. – Wpuszcza tutaj, kogo chce.
Widząc jej wyraz twarzy, który wręcz mógłby wgnieść człowieka w ziemię, zaczął:
- Co zrobiłem...?
- Mógłbyś wyjść? – Przerwała mu, marszcząc brwi. Chciała być sama, najpierw zdenerwował ją obleśny sąsiad, a teraz on.. – Chciałabym się przebrać.
Chłopak nawet nie podniósł stopy, aby odjeść.
- Nie to nie. – Rzuciła leginsy i koszulkę na łóżko, po czym zsunęła spodnie ze swoich bioder. – Denerwujesz mnie, Liam. – Wsunęła się w leginsy, po czym zdjęła bluzkę i włożyła czystą. – Zachowujesz się jak dzieciak. Jesteś zazdrosny o Niall’a. Jest naszym przyjacielem. Myślisz, że nie widzę, jak się zachowujesz, kiedy on jest w pobliżu?! – Spojrzała na niego, z hukiem zamykając szafę.
Tym razem nie patrzył na nią. Spuścił głowę, wiedząc, że ma rację. Zachowuje się jak dziecko..
- Nie ufasz mi? Sądzisz, że rzuciłabym się na niego za pierwszym lepszym razem?! – Z wzrokiem wbitym w jego twarz, zadawała mu pytania, na które nie odpowiadał. – Traktuję go jak przyjaciela, Liam. – Powiedziała mu to kolejny raz. Podeszła do jednego z okien i podparła się o parapet. – Kocham Ciebie, nie jego.
Podszedł do niej. Objął ją w talii z lekkim wahaniem. Przytulił się do niej, wtulając twarz w jej zagłębienie w szyi.
- Też cię kocham. – Musnął wargami jej delikatną skórę na szyi.
Westchnęła głośno, kładąc dłonie na jego dłoniach.
- Nie rób tak więcej…

Po sklepie rozbiegł brzęk dzwonków, które wisiały na drzwiach, co oznaczało, że ktoś wszedł. Poniosła głowę znad zeszytu od historii na starszego, grubszego pana.
- Przepraszam, pomóc w czymś panu? – Spytała uprzejmie, z delikatnym uśmiechem.
- Nie, nie... Dziękuję. – Powiedział niskim tonem głosu
Dziewczyna wróciła do zakuwania na jutrzejszy test. Nie miała zamiaru go oblać. Dużymi krokami zbliżał się koniec roku szkolnego, więc musi mieć dobre stopnie.
Mężczyzna odkaszlnął i powiedział:
- Poleca pani tę płytę?
- Jaką? – Spytała, zamknęła zeszyt i podeszła do niego. – Ah.. One Direction. – Zaśmiała się z uśmiechem. – Wspaniali chłopcy, wspaniała płyta, wspaniałe piosenki.. – Rozmarzyła się, po czym potrząsnęła głową, wracając do rzeczywistości. – Polecam. Mamy nawet dzisiaj zniżkę dziesięcioprocentową na wszystkie płyty.
Czterdziestopięcioleci mężczyzna – bo na tyle oceniała go Lucy – obejrzał płytę ze wszystkich stron płytę, z uśmiechem na twarzy.
- Widziałem chyba panią ostatnio w jednej z gazet. Jest pani.. – zamyślił się przez dłuższą chwilę, - Lucy Wigmore, dziewczyna tego, tego.. Zayn’a. – Uśmiechnął się, dumny z siebie, że wszystko powiedział bezbłędnie.
Z ust brunetki wydał się cichy śmiech.
- Już jestem w gazetach? – Spytała zaskoczona. – Tak, to ja. Miło mi. – Uśmiechnęła się.
- Mi kochanie też miło. – Mężczyzna zdjął z głowy perukę, oraz okulary z nosa i doczepiane brwi. Zaśmiał się na widok jej miny. – Nie rozpoznałaś mnie?
- Teraz tak. – Zaśmiała się. – Ty grubasie..
Spojrzała na niego roześmiana i odłożyła płytę na półkę.
- Mówiłem, że do Ciebie przyjdę. – Położył jej dłonie na talii i przyciągnął ją do siebie, po czym pocałował.
- Twój brzuch. – Zachichotała. – Przeszkadza nam..
Zza zaplecza wyszedł pan Anthony, z okularami na czubku nosa. Spojrzał zza nich na dwójkę stojących na drugim końcu lokalu. Zrobił ogromne oczy, a później je zwęził, aby przyjrzeć się chłopakowi.
- O mój Boże! – Krzyknął, podchodząc powoli do niego, z uwagą przyglądając się mu. – Czy ty jesteś.. – wskazał na niego, lekko drgającą dłonią, - Zayn, ten z One Direction?!
Mulat przeniósł wzrok z Lucy na starszego pana. Uśmiechnął się do niego.
- Tak.
- O mój Boże! – Krzyknął i pobiegł na zaplecze, a po chwili wrócił z aparatem w dłoni. – Zrób nam Lucy zdjęcie, proszę Cię bardzo. –Podał jej aparat i stanął koło Malika, obejmując go ramieniem,
Dziewczyna zrobiła im kilka zdjęć, wstrzymując się przed śmiechem, patrząc na minę jej szafa – Anthony.
- Mógłbyś dać mi kilka autografów? – Spytał, podając mu płyty. – Moje wnuczęta są fanami waszego zespołu. – Uśmiechnął się do niego szeroko.
Chłopak wziął marker i wybazgrał kilka podpisów na płytach.
- Jakaś specjalna dedykacja? – Dopytywał.
- Taak. „Za to, że oglądałeś nas od samego początku xFactor’a, kochamy cię. Jesteś wspaniałym Directioner’em. Dla Anthony’ego, od całego 1D.” – Wyrecytował, jakby znał te słowa na pamięć.
- Proszę pana.. – Powiedziała niepewnie Lucy. – To miało być dla pana wnucząt. – Zauważyła.
- Tak, tak.. – Zamotał się na chwilę. – Jedno z moich wnucząt ma takie samo imię jak ja. – Skłamał. – Dziękuje Ci Zayn.– Przytulił go do siebie i poklepał po plecach. – Będę musiał wywołać te zdjęcia, obrobić w ramkę i wywiesić.. tutaj. – Wskazał na jedną ze ścian w sklepie. – Będzie idealnie.
Kiedy Anthony zniknął za drzwiami, Lucy spojrzała na zegarek ze śmiechem.
- Teraz powinnam tylko posprzątać, więc jeśli zaczekasz..
- Zaczekam. – Wyprzedził ją i cmoknął w usta. – Przynieś coś do sprzątania, pomogę Ci.
Dziewczyna zgasiła światło i zamknęła drzwi od sklepu. Prze kluczyła je kilkakrotnie i sprawdziła, czy na pewno są zamknięte.
- Nie mam dzisiaj ze sobą Charles’a, ale możemy się przejść. – Uśmiechnął się do niej i objął ją w talii, idąc wzdłuż chodnika.
- Nie boisz się, że napadną na ciebie fanki? – Spytała, ze śmiechem, unosząc pytająco brew.
- Nie. – Zaśmiał się. – Wiesz co… Myślałem nad czymś.
Spojrzała na niego pytająco, a w tym samym czasie skręcili w inną dróżkę.
- Wyjeżdżamy w ten poniedziałek.. – Przypomniał jej, na co od razu posmutniała. – Więc może moglibyśmy w sobotę się trochę rozerwać i pójść do jakiegoś klubu? – Spojrzał na nią, chcąc zobaczyć jej reakcję.
- Dobrze, super. – Uśmiechnęła się.
- Ale oczywiście banda głupków ciągnie się za nami.. – Westchnął długo.
Lucy zaśmiała się głośno, odchylając głowę do tyłu, a lekki wiaterek rozwiał jej włosy.

_________________________________________________________

Rozdział jest dzisiaj, więc i ja i Wy się cieszymy. Wiele osób pisało do mnie na twitter'ze, że moje opowiadanie jest wspaniałe, wczytali się i że im się bardzo podoba. Naprawdę wzruszyło mnie to i dziękuję Wam bardzo, że ktoś docenia to co robię. To co robię jest moja pasją, a że komuś się to podoba to już z radości latam w chmurach. 
Naprawdę to bardzo miłe. Dziękuję jeszcze raz.
Jak może nieliczni zauważyli poprzedni rozdział mi się usunął i musiałam go dodać jeszcze raz, przez co nie ma tam waszych komentarzy..
Rozdział zapewne nie pojawi się szybko, za co z góry przepraszam.
Mile widziane komentarze, spróbuję odpisać na część z nich.

Całuję wszystkich moich wspaniałych czytelników! Kocham Was, Ninja.

PS. Dla nowych nowych czytelników komunikat - na górze jest strona 'powiadomienie'. Jeśli chcecie, abym informowała Was na bieżąco o nowych rozdziałach podajcie tam swój nick twitter'a w komentarzu.



wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział XXIV

Przebudzona dziewczyna podparła się na łokciach, rozglądając się po pokoju. Kiedy jej wzrok spoczął na uśmiechającym się Liam’ie, sama uśmiechnęła się delikatnie. Jego krótkie kosmyki włosów powykręcane były na różne strony. Wczoraj wypili wino, oraz dobrali się do whisky, które stało w barku. Elizabeth przyłożyła dłoń do ust i ziewnęła cicho, przetarła zaspane oczy i usiadła na łóżku.
-Dzień dobry, Słońce. – Powiedział, siadając koło niej, tak, że opierał się o ścianę.
-Cześć.. – Położyła mu głowę na ramię i naciągnęła na siebie pościel.
Coś jej tu nie grało. Zajrzała pod kołdrę i zdała sobie sprawę, że jest pozbawiona ubrań.
-Liam jak się stało, że jestem naga? – Spytała, rzucając mu oskarżycielskie spojrzenie.
-Nie wiem. – Wzruszył ramionami, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
-Jak szłam spać jeszcze je miałam.
Zaśmiał się cicho, kładąc jej dłoń w talii. Przyciągnął ją do siebie.
-Nie wiem kochanie.. Za pewne Harry Potter przyleciał i cię rozebrał. - Zaśmiał się znowu.
-Od kiedy jesteś Harry’m Potterem? – Spytała, unosząc głowę, aby na niego spojrzeć.
-Od kiedy mam taką czarującą kobietę przy sobie. - Uśmiechnął się i pocałował ją delikatnie.
Wplotła palce w jego włosy, aby nie kończył tego pocałunku. Było tak cudownie całować go z ranka. Mogła tak mieć to końca życia. Jego przy sobie. Jego dłonie na sobie. Jego usta na swoich. Jego ciało przy swoim.
Podniósł ją lekko i pomógł jej usiąść na swoich kolanach okrakiem. Jego dłonie powędrowały na jej plecy, opuszkami palców przejeżdżając po jej delikatnej skórze, co wywołało u niej przyjemny dreszcz. Wygięła się lekko, pod wpływem jego męskich dłoni. Zjechał nimi na jej pośladki i ścisnął je. Jęknęła mu w usta.
-Mogę tak mieć każdego ranka. - Wymruczał jej to, co chwilę temu ona pomyślała. - Sprawiasz, że szaleje kochanie. - Przyciągnął ją bliżej siebie, aby mogła poczuć, co z nim robi.
Jego nabrzmiały członek wbijał jej się w brzuch, powierciła się chwilę, aby rozpalić jego zmysły, ocierając się o niego. Uśmiechnął się chytrze i pocałował ją znowu. Z nową siła, nową namiętnością. Czuł jak jej gorąca, mokra cipka ociera się o jego uda. Chciał ją poczuć gdzie indziej. W bardziej intymnym miejscu, które tylko czekało, aby jej mięśnie zacisnęły się na nim.
Pocałował ją w szczękę, ustami zakreślając mokre ślady na jej ciele. Ucałował szyję i przeniósł wargi na jej spragnione piersi. Ssał jej sutki i zagryzł je lekko, na co dziewczyna jęknęła. Zsunął jedną dłoń po jej brzuchu, na podbrzusze, dążąc jeszcze niżej. Kiedy odnalazł jej łechtaczkę zacisnął na niej palec wskazujący. Zataczał na niej okręgi, na co odchyliła głowę do tyłu i pozwoliła ponieść się emocjom. Pojękiwała cicho, wbijając paznokcie w jego plecy. Zagryzł jej stwardniały sutek, zassał go, aby złagodzić jej ból, którego nie czuła, skupiając się na przyjemności, którą dawało jej jego ciało.
-Liam.. - Wymruczała zachrypniętym głosem. - Nie dręcz mnie..
Uśmiechnął się lekko, nie miał w cale zamiaru jej dręczyć. Chciał jej dać rozkoszy.
-Dręczę Cię? - Spytał ze zdziwieniem jej do ucha, zagryzają je lekko.
Czuła, że orgazm jest już, blisko, ale nie chciała zdobyć go tym razem w taki sposób. Chciała poczuć Liam'a w sobie. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale wydobył się z nich tylko jęk, kiedy uszczypnął ją w sutka. Przełknęła gulę śliny stojącą jej w gardle i spojrzała w jego ciemne od podniecenia oczy.
-Yhym. - Przyznała. - Chcę cię czuć, Liam.
-Jestem przy tobie. - Gwałtownie przyciągnął ją do siebie.
Nagimi piersiami przylegała do jego twardego torsu, a jego penis jeszcze bardziej napierał na jej podbrzusze.
-Czujesz mnie.
Wzięła kilka głębokich oddechów, prężąc się.
-Chcę Cię czuć w sobie. - Wyjaśniła, pocierając spragnionymi wargami o jego.
Pocałował ją łapczywie, zatapiając palce w jej długich, rudych włosach. Jedną ręką podniósł jej biodra i nakierował swojego twardego kutasa na jej mokrą szparkę.
Ktoś zapukał do drzwi, ale byli zbyt zajęci sobą, ab to usłyszeć.
Uniosła się lekko i upadła, całując jego usta. Odchyliła głowę do tyłu, rozchylając usta. Jej soki spływały po jego męskości, na jądra. Była taka rozgrzana..
Drzwi uchyliły się lekko.
-Elizabeth mieliśmy iść na golfa. - Cichy głos odezwał się z drugiego końca pokoju.
Liam natychmiast otworzył oczy. Narzucił pościel na nagie plecy dziewczyny, która siedziała w bezruchy.
Niall zdając sobie prawdę, co się tutaj działo, zaczerwienił się lekko. Odkaszlnął, myśląc, że to on mógłby być na miejscu Liam'a. Blondyn siedzący na łóżku posłał przyjacielowi wrogie spojrzenie. Zapewne dałby mu teraz w jaja, za to, że przerwał im akurat w takim momencie.
-Przepraszam, nie chciałem.. - Horan speszył się.
-Zaraz przyjdę. - Odpowiedziała Ellie, zerkając na niego przez ramię.
Całkowicie zapomniała o Niall'u, który wczoraj położył się upity w salonie na kanapie. A ona tutaj jęczała.. A on to zapewne słyszał. Gardziła siebie w myślach.
-Ok. - Powiedział tylko, wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi.
Elizabeth zeszła z Liam'a i położyła się na łóżku, zakrywając dłońmi twarz.
-Czy on właśnie..? - Spytała niepewnie.
-Zabije skurwiela jak go dopadnę. - Oznajmił Liam, przez zaciśnięte zęby.
-Liam! - Walnęła go z nogi. - Uspokój się.
-Jak mam się uspokoić?!
Westchnęła głośno. Podniosła się, zakrywając pościelą piersi.
-Wszedł tutaj od tak, przerywając nam. Byliśmy nadzy - tłumaczył zaciśle, - ty byłaś naga.
-Widział moje plecy. - Wyjaśniła.
Wyszedł z łóżka, podniósł z podłogi swoje spodnie i włożył nogi do nogawek. - Widział.
Obwinęła się pościelą i stanęła koło niego.
-Nie denerwuj się kotku. - Mruknęła, kładąc dłoń na jego policzku.
-Już jestem zdenerwowany. - Wyminął ją.
-A jak sobie chcesz do cholery. - Powiedziała zła i otworzyła szafę, wyjęła ubrania i zamknęła ją z hukiem. - Rób sobie, co chcesz. - Wyszła owinięta tylko prześcieradłem z pokoju.

-Musisz jeszcze trochę poćwiczyć. – Oznajmił jej blondyn, siedzący za kierownicą wózka golfowego, wracając z lekcji golfa, którą dał Niall Elizabeth.
Wiewiórka spojrzała na niego i poprawiła czapkę, którą miała na głowie.
-To jest mój drugi raz na polu golfowym. – Oznajmiła, ze śmiechem. – Nie ma czemu się dziwić.
Przeniósł wzrok z trawnika na nią. Widząc jej uśmiech, na jego twarzy też się on pojawił. Lubił ten jej błysk w błękitnych oczach. Błysk radości, zadowolenia. Najczęściej miała go w towarzystwie Liam’a.
-Przynajmniej tym razem, zamiast kija golfowego leciała piłka. – Stwierdziła. – Lekcje od specjalisty Horan’a się przydają.
Chłopak zaśmiał się, ukazując swoje proste, białe zęby.
-Nie jestem taki dobry, jak Ci się wydaje..
-Jesteś, tylko tego nie zauważasz. – Szturchnęła go lekko z uśmiechem.
Po dziesięciu minutach jazdy dojechali do budynku, u którego wynajęli wózek golfowy. Poszli następnie do restauracji i usiedli przy stoliku.
-Przepraszam, że wszedłem dzisiaj do Was do sypialni.. – Powiedział, krzywiąc się lekko. – Liam się na mnie wkurzył, i ty zapewne też. Nie wiedziałem, że wy.. – Wyjaśnił, przeczesując włosy dłonią.
Zaczerwieniła się lekko, wspominając sobie tą sytuacje.
-Nie przejmuj się Liam’em. Przesadza. – Machnęła dłonią.
Westchnął głośno, a kiedy kelnerka podeszła do stolika złożył swoje zamówienie.
-A Pani, co sobie życzy? – Spytała młoda, wysoka brunetka, z notesem w dłoni.
-Wodę i ciastko czekoladowe. – Uśmiechnęła się delikatnie, co kelnerka odwzajemniła.
Kiedy kobieta odeszła od przyjaciół, Niall spojrzał na Elizabeth i dodał:
-Nie dziwię się mu. Też bym się wkurzył, gdyby ktoś mi przerwał.
-Nie dręczmy tego tematu, Niall. – Powiedziała lekko zawstydzona Ellie.
Podniósł dłonie do góry, sugerując, że się poddaje.
-Jak chcesz.

-Jestem!
Lucy przebierała książki na regale, uśmiechnęła się lekko słysząc znajomy głos.
-I ja też jestem! – Odkrzyknęła.
Ellie otworzyła drzwi i spojrzała na kuzynkę w jej pokoju, która przekładała książki, czytając każdej streszczenie.
-W moim pokoju z moimi książkami. – Zaśmiała się, odłożyła kurtkę na krzesło i usiadła na łóżku, przyglądając się kuzynce. – Czego szukasz?
-Czegoś fajnego.. – Odłożyła kolejną książkę na bok.
-Mam same książki w których jest dużo.. seksu. – Podeszła do regału i podała jej jedną z książek, która leżała na najwyższej półce. – Najlepsza seria.
Brunetka zaśmiała się cicho.
-Przyda Ci się. – Dopowiedziała Elizabeth. – Pomoże ci w stosunkach seksualnych z Zayn’em Malikiem.
Wiewiórka położyła się na łóżku i ziewnęła.
-A no właśnie.. – zaczęła – czemu nie ma cię u Liam’a? Dzisiaj niedziela, a w tygodniu trzeba się uczyć, jest też praca. Dobrze o tym wiesz.
-Dobija mnie już powoli. – Mruknęła zaspana.
-Kryzysy? – Spytała z cichym uśmiechem i usiadła koło niej. – Jeszcze nawet nie jesteście małżeństwem..
Ellie westchnęła głośno, przecierając dłońmi twarz.
-Wiesz, że nigdy nie byłam dobra w związkach. – Mówiła powoli, skupiając się na każdym słowie, aby wszystko zabrzmiało tak jak należy. – Ale on jest chyba gorszy ode mnie. – Zaśmiała się cicho. – Jest zazdrosny..
Wigmore uniosła pytająco brew.
-Zazdrosny?
-Tak. O Niall’a. – Zaśmiała się kpiąco. – Mówię mu, że traktuję go jak przyjaciela, jak „synka”, niby to rozumie, a później cały czas jakoś do tego wraca i znowu zaczyna być zazdrosny. – Westchnęła głośno.
-Musisz odpocząć. – Zapewniała ją. – Po prostu.. może się boi, że cię straci? Niall nie jest taki zły. – Tłumaczyła, przyglądając się kuzynce.
Elizabeth podniosła się i utkwiła wzrok w Orzeszku.
-Ale on musi zrozumieć, że ja nie kocham Niall’a. Kocham jego.